To prawda. To jest coś nowego. Ostatnio jechałem tam ze 2/3 tygodnie temu i nie przypominam sobie tego badziewia. Ale jest to typowe dla Rzeszowa. Chwalą się setkami kilometrów "dróg" rowerowych a najcześciej to jest taka poszatkowana mieszanka przypadkowych odcinków bez ładu i składu. To co tu widzimy to jest antyrowerowa polityka. Za coś takiego powinno się urzędników rozliczać. Podobno kiedyś mieliśmy jakąś osobę w UM odpowiedzialną za politykę rowerową. Ech, szkoda gadać.
Heh, w Warszawie takie urywki dosłownie nazywa się „teleportami” xd Fajny bubel, kolega kogoś z ratusza musiał na znakach, zamiast farbie, zarobić i tyle
Sam pomysł spoko. Nie wiem, ile takie rzeczy kosztują, ale wiem, że nie jest to priorytet. Można wpisać w długoterminową strategię miasta, poszukać miejsca pod to, żeby je zabezpieczyć. Będzie hajs, to się zrealizuje.