To też chyba pokłosie zbiorowej traumy miezkańców Rzeszowa. Miasto było uważane za nijakie, bez historii, w związku z czym mam wrażenie, że nikomu nie zależy na dobrej architekturze, bo ani nie ma dobrych wzorców lokalnie [są, mamy sporo fajnego modernizmu z czasów dwudziestolecia], ani władza nie próbuje zaglądać jak radzą sobie w innych miastach, które okres intensywnego rozwoju mają za sobą, taki okres jaki Rzeszów chyba przeżywa teraz[?] a przynajmniej ciągle rośnie i pewnie mógłby szybciej.
Dlatego PKP pokazuje wizualizacje zrobioną w 2 godziny i zamiast powiedziedź hola, nie chcemy takim gniotem witać przyjezdnych, budynek może w kiepskim stanie, ale da się z niego tę wartość modernistyczną wyłuskać, to jest znowu przyzwolenie na bylejakość.
Tak jak w każdym innym rejonie miasta, wszystko nowe, nowoczesne [sic!],a wygląda jak z czasu burdelu lat 90, robione po januszowemu, jakby dawać robotnikom wolną rękę. Modernizacje w Rzeszowie, nie wnoszą nowej jakości, tylko konserwują co zastano wcześniej. Patrzysz na chodnik na swoim osiedlu i myślisz "no ok, w sumie nawierzchnia jest nowa, ale czy jest schludniej i ładniej? Wygląda tak samo."
To są często serio proste zabiegi, a dużo zmieniają. Na tym przykładzie [poza estetyką] a propos parkowania, dziwię się że wzdłuż Grottgera nie zrobiono słupków.