Z dalszej, bo wyjazdowej perspektywy ale jednak...o Wolffie i nie tylko, aby nie było, że moja tajemniczość czy niejasność, czy coś w tym stylu...
Z Wolffem to jest tak. Nie jest „komfortowo” dla operatora, ale takiego świeżaka pracować na zbloczu pod wysięgnikiem i np. na skróconym zawiesiu kosza na beton, na takiej wysokości.
Tak nie branżowo, aby nie komplikować – co mi się zarzuca

- jako przykład betonowania z kosza słupów czy ścian, co on teraz też robi. On zawsze musi podchodzić z koszem betonu od góry nad słup czy ściany i schodzić do nich w dół z tym koszem /taka taktyka, jest to niezależnie, od tego ile ma zapasu na zbloczu i cokolwiek podaje/.
Ale tu jest "problem", ze względu na pochylenie wysięgnika pod ciężarem kosza z betonem – to obniża wysięgnik od 1,5 do 2.0 m. - musi mieć zapas, też na to pochylenie. Im więcej tego zapasu, tym bardziej komfortowo dla operatora, nie musi uważać na ew. kolizje. Tutaj jest go coraz mniej. Tego nie można robić na styk!
Dla kogoś kto tego nie zna, to pochylenie wysięgnika wygląda tak, jakby z kabiną pochylał się w jego kierunku. W slangu branży to jest tak: ale się q…gnie. Doświadczony operator tego nie odczuwa i myślę, że na Wolffie taki jest.
Nie czuje się tego na żurawiach z wysięgnikiem skośnym – ale ich minus to jest ciężar własny i doświadczenie, aby tam operować. Ale to inne zagadnienie, tu jest inny żuraw.
Ale do rzeczy, wracając do Wolffa i nie tylko. O ile ekipy Herkulesa nie będzie w najbliższych dniach, Wolff obleci uzupełnienie z kosza betonem strop 35 P. To nie jest problem, bo betonuje słupy i ściany na tym poziomie. Jak będzie taka potrzeba, wyciągnie jeszcze zbrojenie.
Zasadnicza kwestia, bo to chyba jest teraz na topie: wydaję się, że tylko tyle da radę, bo zaczną się „schody”.
Raz jeszcze zbrojenie od arek898, bo lepsze i moje, też po raz kolejny, już nie liczę który to raz...
