Przesłuchałem całe prawie 3h tego spotkania, i chociaż nie sądziłem, że kiedyś przyznam rację panu Fijołkowi, to tutaj muszę. To skrzyżowanie przyjmuje zbyt duży ruch, żeby traktować je jak zwykłe skrzyżowanie w centrum. Drabinianka jest największym osiedlem w Rzeszowie, a ul. Kwiatkowskiego jeżdżą też ludzie z Budziwoja, Białej i spoza Rzeszowa. Nawet, jak ktoś jedzie Sikorskiego to duża część z tych osób i tak przejeżdża potem przez to skrzyżowanie. Nie ma co się oszukiwać, że obwodnica południowa załatwi sprawę, bo ludzie dojeżdzający do tego skrzyżowania jadą w kierunku centrum, a nie do Boguchwały. Zresztą Fijołek zaznaczył, że to nie jest rozwiązanie zastępcze, bo wg niego efekt przyniesie tylko realizacja ich obu. Nawet przy mocnym nacisku na ograniczanie ilości samochodów wjeżdżających do centrum (co nie idzie w Rzeszowie najlepiej) perspektywa na najbliższe lata to co najwyżej ograniczenie wzrostu ilości tych samochodów, a nie ich spadek. Rzeszów się rozrasta, a do tego coraz więcej ludzi wyprowadza się na przedmieścia, z czego ten rejon jest bardzo popularny.
Rację ma moim zdaniem pan profesor, że ta droga na zawsze pozostanie już trasą obwodnicową, a nie typową środmiejską jak np. Piłsudskiego. Tam można jak najbardziej starać się pozbyć samochodów, tutaj jest to niewykonalne. A w związku z tym to proponowane rozwiązanie wcale nie jest moim zdaniem złe.
Warto zaznaczyć, że Fijołek wprost powiedział, że to nie jest inwestycja na już. Robią projekt, aby po pierwsze dać możliwość przeprowadzenia jak najszerszych konsultacji społecznych(np. pan profesor wprost poprosił pana ze środowisk rowerowych o rozmowę w celu wprowadzenia zmian dla ułatwienia ruchu dla rowerzystów), a po drugie, żeby mieć gotowy projekt na następną perspektywę unijną, a to oznacza, że nie ma co się spodziewać realizacji w ciągu najbliższch lat. Projekt ma być gotowy, aby gdy pojawią się pieniądze można było od razu ruszyć z realizacją wyciągając wnioski z tego, co dzieje się właśnie z obwodnicą południową. Moim zdaniem to dobre (przede wszystkim realistyczne) podejście do tego tematu. I chociaż wpisuje się w schemat "projektujemy, a nie robimy", to tutaj wydaje się to uzasadnione.
Ogólnie polecam zainteresowanym odsłuchanie spotkania (chociaż momentami niewiele słychać
) Też uważałem, że zrzucanie pieszych pod ziemie nie powinno dzisiaj mieć miejsca, ale przedstawione argumenty mnie kupiły. No i panowie odpowiedzialni za projekt wydają się bardzo otwarci na różne sugestie, więc jak ktoś ma pomysł, jak to ulepszyć, to powinien po prostu się do nich odezwać, a jest szansa, że coś zdziała. Nie widziałem jeszcze takiego przypadku, żeby ktoś z firmy odpowiadającej za projekt wprost zapraszał zwykłych ludzi do przyjścia i porozmawiania jak można dany projekt ulepszyć.