@zspako
Ja Cię o tyle rozumiem, że w Rzeszy 10 lat mieszkałem, a na Żwirowni byłem może raz, dwa i tylko przechodząc. Też nie szaleję za pluskaniem się w mętnej wodzie i żarciem z bud. Ale kurde no, ludzie tam chodzą, zawsze chodzili. Przecież nie chodzi tylko o wodę i że plaża zacieniona. Miejsce tworzą też ludzie. Tak jak napisałeś, ludzie też zwyczajnie spędzali tam czas, nie każdy włazi do wody. Wydaje mi się że to było bardzo bezpieczne miejsce. Nie słyszałem nigdy a jakiś akcjach tam, a o Baranówce nie raz jako o najgorszej okolicy. Myślę, że bezpieczniej było iść kiedyś nocą przez ustronną, odludną i niezaopiekowaną Żwirownię niż przez jedno z rzeszowskich osiedli. Co prawda tego pierwszego nie próbowałem, ale to drugie mi się parę zaledwie razy zdarzyło (i jeśli wszyscy mieli takie "szczęście" jak ja to nie ogarniam jak Rzeszów może być wysoko w statystykach bezpieczeństwa.)
Żwirownia to jest jakiś element tożsamości miasta. Tak jak np. Stanisław Nitka, studnia na rynku, albo nawet klub Akademia.
Nitka nie żyje, ale można mu było postawić pomnik. Studnia średniowieczna na rynku znikła, ale można ją było odtworzyć. Akademię zamknięto, ale można było ją reaktywować albo zawsze można iść do innego klubu.
Jeśli Żwirownia zniknie to nikt nie pójdzie już na inną Żwirownię albo plażę w Rzeszowie, nikt jej już nie odtworzy ani nie reaktywuje. I oczywiście pomników też nikt nie będzie jej stawiał. Jak zniknie to raz na zawsze. Paradoksalnie, jej los będzie gorszy niż średniowiecznej studni. Oczywiście można powiedzieć, że uderzam w rzewne tony, że są inne miejsca i ciągle powstają nowe (jak Łukasiewicz), ale przecież ile jest takich miejsc jak Żwirownia w mieście a ile jest osiedli? Wymienić jedno w swoim rodzaju miejsce na takie których są dziesiątki w mieście?
A teraz będzie tak jak napisałeś: Najpierw zniknęły imprezy, a teraz zaczną się narzekania, że ludzie tu nam chodzą, wrzeszczą, a nam przecież deweloper obiecał oazę w centrum miasta. I miejsce wymrze, tak jak napisałeś. W imię czego? Czy brakuje terenów pod mieszkaniówkę?
Serio tam nic nie ma ciekawego. Plaża jest niezadbana. Nie ma lokali, te co są mają ubogą ofertę. Nie każdy chce zjeść kiełbaskę. Zbiornik mały, woda raczej stojąca. Plaża po złej stronie(szybko w cieniu).
To ja opowiem o podobnym miejscu. Też nic ciekawego, zaniedbane i też zacienione. Właściwie to było tam całkiem ciemno, bo wąski zaułek bez żadnych świateł, nawet tych z okien. Syf i rudera zabita dechami. Chodziliśmy się tam odlać jak się piwa opiliśmy, wszyscy chodzili. Wiesz o czym mówię? O uliczce Przesmyk odchodzącej z rynku, wzdłuż dzisiejszego Hotelu Ambasadorskiego. Kiedyś zamiast hotelu była tam stara rudera a wzdłuż niej wąski slums. Budynek pięknie odrestaurowano. Obok niego jest dziś całkiem klimatyczna uliczka, nawet jeśli jest tam (był?) klub go-go. Nikt tam już nie szcza, bo jest tam zawsze jasno, jest kamera i nikomu nawet nie przychodzi do głowy robić taką chamówę w takim miejscu.
Więc ciężko się czyta po raz kolejny argument typu 'jest tam kijowo więc można się tego pozbyć'. Fun fact: o niezadbaną plażę można zadbać
Malkontenci ruszcie się czasem poza Rzeszów, zobaczcie inne miasta i doceńcie to co mamy, serio.
Ja się zachwycałem Rzeszowem w wieku 20 paru lat, jak się w nim osiedliłem i porównywałem go z wiochą na której się wychowałem albo z Jarosławiem czy Przemysłem, gdzie wcześniej bywałem. A potem mi mocno przeszło, jak np. przeszedłem się starówką w dużo mniejszej Zielonej Górze i zdałem sobie sprawę że jest równie schludna i czysta co rzeszowska, a do tego raczej większa. A starówka w Lublinie była zaniedbana w 2012 i robiąca wrażenie wyludnionej i dlatego wydała mi się magiczna, nawet jeśli nie tak czysta. Zresztą, to od samych mieszkańców głównie zależy czy w mieście jest czysto, czy nie.
A najlepsze jest to, że los Żwirowni przesądza się w momencie jak kawałek dalej, na innym zbiorniku wodnym, trwają cyrki z refulerami, geotubami, skażeniem gleby matalami ciężkimi itd. I jednocześnie trwa od lat neverending story z basenami i aquaparkiem.