Dwie sprawy:
1) jakość zamiany w formie zaproponowanej przez APKLAN
Deweloper ma z pewnością w granicach miasta od groma gruntów bardziej atrakcyjnych z punktu widzenia miasta na których mógłby kiedyś powstać jakiś obiekt użyteczności publicznej - szkoła, żłobek czy nawet słynny gmach urzędu miasta.
Nie rozumiem zatem dlaczego deweloper w zamian oferuje skrawki ścieżki rowerowej dziwnym trafem wytyczonej kiedyś na gruncie prywatnym skoro równie dobrze miasto mogło by wywłaszczyć APKLANa jako że ścieżka jest inwestycją celu publicznego i przejąć ten teren na własność nie bawiąc się w żadne zamiany. Argumentu o długotrwałej i kosztownej procedurze sądowej nie kupuje bo za chwile może się okazać że w granicach Rzeszowa ziemia gotowa pod inwestycje będzie w całości w prywatnych rękach. Swoja drogą ciekawe jak ten rozchód gruntów wygląda za ery Pana Tadeusza, pewnie można spodziewać się najgorszego
2) gwarancja bynajmniej nie tylko słowna, że to co umieszczone na wizualizacji będzie również zrealizowane w rzeczywistości tym bardziej że jak pokazują te wizualizacje działki miejskie do których otrzymania dąży APKLAN wcale nie są mu potrzebne do tego aby stworzyc tą ogólnodostępną promenada ale po to aby powstać mógł sam budynek.
Tak więc możemy się zamieniać ale z poszanowaniem interesu miasta. I dopóki taki interes nie będzie klepnięty stosowną umową to ochy i achy niektórych radnych nad dubajską architektura i gotowość oddawania terenu już zaraz za momencik deweloperowi są co najmniej przedwczesne.