Arrival pisze:Najpierw jest potrzeba na rynku, potem jest odpowiedź. Choćby kredyty były za darmo to nikt by się nie pchał w zakup mieszkania na wynajem jeśli nie byłoby komu wynajmować. Inwestycja w mieszkanie daje więcej niż lokata tylko dlatego, że nadal jest za mało mieszkań w stosunku do potrzeb.
Nie jest za mało, albo jest "mniej" za mało niż było to 30, 20 czy 10 lat temu, a takiej dynamiki zmian cen mieszkań nie było(poza latami 2005-2007) gdzię mieliśmy manie na rynku z różnymi patalogiami typu kredyty we "frankach". W tej chwili mamy w PL prawie PL 2,5 osoby na mieszkanie, a ten wskaźnik szybko spada, bo spada ilość ludzi mieszkających w PL a jednocześnie buduje się rekordową ilość mieszkań(w tym roku może być ponad 200 tys. a w samym Rzeszowie ponad 3 tys.), więc gdyby było tak jak piszesz, czyli działały mechanizmy rynkowe to ceny by spadały (większa podaż) albo przynajmniej spadek w stosunku do zarobków a tak nie jest (wzrosty po kilkanaście procent rdr). Także problem leży gdzie indziej, a mianowicie dzisiaj rynek nieruchomości stał się "giełdą" czyli mamy mnóstwo ludzi, którzy kupują mieszkania w celach inwestycyjnych czy nawet, żeby po prostu ulokować gotówkę nie licząc na zysk z wynajmu, a trzymają puste mieszkanie, bo i tak po X latach będą naście, dziesiąt % do przodu na samym wzroście cen nieruchomości (stosunkowo niski koszt utrzymania nieruchomości w PL i brak kastratu). Przyczyną tego wszystkiego jest działanie banków centralnych, które prowadzą taką a nie inną politykę monetarną, czyli polityka zerowych (ujemnych?) stóp procentowych, przez co normlany człowiek nie jest w stanie ochronić oszczędności przed inflacją, więc szuka możliwości zarobku, a giełda w Pl leży, obligacje SP to jeszcze gorsza inwestycja niż lokata bankowa, to mamy banke na nieruchomosciach.
OloB pisze:Sytuacja rynkowa powoli wymusi zmianę i rozwinie się cywilizowany rynek długoterminowego NAJMU. Wówczas cena zakupu mieszkania nie będzie już sprawiać, że przeciętna młoda rodzina będzie w beznadziejnej sytuacji mieszkaniowej.
Tak, tylko, że dopóki tak nie jest, to mamy co mamy. Ale z drugiej strony, jak sobie wyobrażasz wynajmować będąc już na emeryturze i otrzymując max 30% tego co się zarabiało (takie dane podaje oficjalnie ZUS, za 30 lat taka będzie stopa zastąpienia.)