Ja ostatnio skończyłem szpachlowania i chociaż po porządnym przetarciu tynków i zagruntowaniu wydawało mi się to nie do końca potrzebne stwierdzam, że różnica w fakturze ściany po pomalowaniu jest ogromna. Osobiście zalecałbym zrobienie jednej warstwy prześwitującej gładzi, ale przede wszystkim porządne przeszlifowanie tynku i zagruntowanie, bo piją wszystko jak smok. W niektórych miejscach (np. szpalety) zdarza się, że tynk jest bardzo złej jakości - problemy ze strukturą, wypływanie ziarna na wierzch, dość głębokie bruzdy. A łazienka... ja rozumiem, że 99,9% ludzi robi płytki i tak naprawdę nie ma to wielkiego znaczenia, ale to jak wyglądały tynki w mojej łazience rzuca bardzo złe światło na wykonawcę, bo takiej fuszerki dawno nie widziałem. Było też dość sporo spękań i mimo zapewnień kierownika o robieniu bruzd przy naprawie wszystko było zwyczajnie zaciapane 1-2 mm szpachlą i zostawione jak było (wszystko wyszło po zagruntowaniu, nikt tam nic nie bruzdował ani nie wypełniał).
Mimo wszystko tynki oceniam w miarę dobrze, szkoda, że miejsca do których można by się przyczepić są w najbardziej widoczne - sufity, szpalety, nad oknami i drzwiami. Podobnie z osadzeniem skrzynek z bezpiecznikami, TV-lan czy rozdzielaczem ogrzewania. Ta ostatnia spadła na posadzkę (jakieś 5 cm dziury) przy omiataniu miotłą, a tynk się sypał od samego patrzenia na niego
Zamiast ściem kierownika o porządnej naprawie, lepiej wziąć od niego worek szpachli i zrobić samemu jak należy.