Pomysł jest ciekawy i czegoś takiego brakuje w Rzeszowie. Miejsce też dobre, to bardzo urokliwy zakątek miasta, a w obecnym staniej parku też zapomniany. W lecie na bulwarach tłumy, a w najstarszym parku pusto.
Centrum Sztuki Współczesnej - szyld ze zobowiązaniem
Miasto chce kulturalnie wykorzystać stary wojskowy magazyn przy ul. Reformackiej. Zapowiada tu budowę Centrum Sztuki Współczesnej. W tym roku ma być koncepcja i projekt odbudowy budynku. To właściwie dwupiętrowa ruina, bez dachu i okien, z początku XIX w.
Choć obiekt jest własnością państwa (zarządza nim wojsko), miasto już myśli o zagospodarowaniu ruin. - Uregulowanie spraw własnościowych jest już na finiszu. Projekt będzie realizowany łącznie z rewitalizacją parku przy ul. Dąbrowskiego w sąsiedztwie budynku - mówi Justyna Sokołowska, dyrektorka wydziału kultury w mieście. Ma już gotową koncepcję działalności Rzeszowskiego Centrum Sztuki Współczesnej. - Wyeksponujemy tam prace, które teraz leżą w magazynach Biura Wystaw Artystycznych - tłumaczy. Ale CSW nie będzie nową siedzibą dla BWA, jego rola będzie inna. - Centrum będzie miało charakter interdyscyplinarny, będzie połączeniem sali wystawowej z koncertową, gdzie będzie można organizować koncerty kameralne na 200-300 osób. Takiej klubowej sali w Rzeszowie brakuje. Oprócz eksponowania zbiorów BWA i organizowania koncertów klubowych w części budynku chcemy prowadzić warsztaty, np. fotograficzne, i inne działania dla dzieci i młodzieży. Chcielibyśmy, żeby znalazła się tam też kawiarnia - opowiada Sokołowska. Wystawy czasowe mają być tylko jednym z elementów centrum, którego działalność będzie ciążyć w stronę nowoczesnego domu kultury. - Chcemy połączyć w fajny, atrakcyjny i nowoczesny sposób wystawy czasowe i koncerty - dodaje dyrektorka. Miasto ma już nawet koncepcję odbudowy obiektu. - Będziemy korzystać z pracy wykonanej trzy lata temu przez Bartosza Andresa, wówczas studenta Politechniki Rzeszowskiej. Jest to koncepcja dostosowania obiektu do działalności kulturalnej, zakładająca bardzo wysokie pomieszczenie z doświetleniem od góry. Koncepcja na pewno zostanie zmieniona, bo musimy dostosować wizję do założeń i potrzeb, a to oznacza, że trzeba będzie dobudować część "warsztatową" - zdradza dyrektorka. Budowa może rozpocząć się już w przyszłym roku.
Czy są jednak szanse, że ten nowy budynek dla rzeszowskiej kultury stanie się także miejscem niezwykłych artystycznych zdarzeń, gdzie nawet mimo finansowych niedostatków można zobaczyć wystawy prowokujące do myślenia i dyskusji nad najważniejszymi zjawiskami i trendami w sztuce? Takiego miejsca brakuje w Rzeszowie.
Najnowszy, siódmy już ranking muzeów i galerii organizujących czasowe wystawy sztuki XX i XXI w. ukazał się właśnie w "Polityce". Rzeszowskiej placówki nigdy tam nie było. Nadal nie ma. I nikogo to tutaj nie dziwi, bo Rzeszów to biała plama na mapie sztuki współczesnej.
Apetyt pobudziła otwarta kilka lat temu w Millenium Hall Europejska Galeria Sztuki. Nazwa wysoko lokowała aspiracje tego przedsięwzięcia. Na otwarciu MH w 2011 r. po raz pierwszy w stolicy Podkarpacia pokazano słynne abakany, potem wielkie formaty Franciszka Starowieyskiego. Otwarcie tej galerii pozwalało mieć nadzieję, że hasło "sztuka współczesna" przestanie w Rzeszowie brzmieć egzotycznie. Zanim jednak zdążyła rozkręcić się na dobre, po zaledwie trzech latach zniknęła. Sztuka oddała pole ciuchom z popularnej sieciówki.
Ciekawe wystawy pokazuje Podkarpacka "Zachęta" w Galerii Na Najwyższym Poziomie w Elektromontażu, ale z założenia skupia się tylko na promowaniu lokalnych twórców.
Synagoga, gdzie mieści się miejskie BWA, jest idealnym miejscem na pokazywanie sztuki, główna sala to wysokie pomieszczenie z wyjątkowym klimatem, doświetlone tylko z góry, chwalą ją sobie artyści. I nawet pobrzmiewającym od lat w murach synagogi narzekaniem, że na wystawy znanych twórców nie ma pieniędzy, trudno tłumaczyć to, że oprócz biuletynów miejskich mało kto zauważa działalność tej instytucji. Bo dziś nawet małe galerie pokazują, że można zaistnieć! Ich charakter i ambicje dyktuje nie wysokość dotacji, ale szef.
Galerie miejskie w Bielsku-Białej, Opolu, Tarnowie, Zielonej Górze to przykłady instytucji, działających w miastach średniej wielkości, bez wielkich tradycji artystycznych, które mają zbliżone budżety. W rankingu "Polityki" pieszczotliwie określone zostały jako "Bracia Mniejsi", ale wcale nie gorsi od tych największych galerii i muzeów. Otrzymały ex aequo wysokie, 12. miejsce, jako instytucje, które mają ambicje, by być blisko tego, co się dzieje w centrum polskiej sztuki współczesnej. Zostały wysoko ocenione m.in. za to, że stawiają na różnorodność, zapraszają znanych artystów i mają ciekawe pomysły na wystawy tematyczne. Zwłaszcza tego ostatniego w rzeszowskim BWA nie znajdziemy prawie wcale. Rewolucji w działalności rzeszowskiego BWA jak na razie nie ma co oczekiwać. Ryszard Dudek, szef tej placówki od 2006 r., właśnie otrzymał przedłużenie kontraktu na kolejne trzy lata.
Nowoczesna galeria sztuki współczesnej byłaby doskonałym dopełnieniem wizerunku prężnie rozwijającego się, nowoczesnego miasta. Prezydent mógłby taką wizytówką z dumą machać przed nosem inwestorom. A czyż billboardy zachęcające: "Zobacz świetną wystawę!" nie zatrzymałyby turystów w mieście skuteczniej niż obecne w stylu: "Zobacz obwodnicę Rzeszowa"?
Lepiej chwalić się ambicjami sięgającymi powyżej poziomu idealnie gładkiego asfaltu.
Nowa przestrzeń do aranżacji wystaw to znakomity początek, cudownie, że jest na to realna szansa. To, że miasto widzi potrzebę tworzenia nowych placówek kultury i chce w nie inwestować, autentycznie mnie zachwyca!
Ale czy nowy miejski projekt pt. "Centrum Sztuki Współczesnej" rzeczywiście będzie tym, co obiecuje nazwa? Trzeba mieć świadomość, że taki szyld zobowiązuje. Życzę miłośnikom sztuki i miastu, żeby nie był mylący.
Cały tekst: http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,3496 ... z3QOZQBtyM