http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/1,34 ... rafii.htmlMieszkańcy ul. Olbrachta w Rzeszowie nie chcą pogodzić się z decyzją biskupa o przypisaniu ich do nowej parafii. - Lekceważąc nasze zdanie, przyłącza się nas do nowej parafii, aby wykorzystać nas finansowo, zobowiązując do budowy świątyni i plebanii - mówi Zdzisław Wiśniowski, mieszkaniec ul. Olbrachta.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Po publikacji artykułu "Dekretem przeniesieni do innej parafii" odezwał się do "Wyborczej" Zdzisław Wiśniowski, przedstawiciel mieszkańców ul. Olbrachta, którzy nie chcą przyłączenia ich do nowo powstającej parafii św. Jana Pawła II.
- Z przykrością muszę powiedzieć, że z pozycji siły i lekceważąc nasze zdanie, przyłącza się nas do nowej parafii, aby wykorzystać nas finansowo, zobowiązując do budowy świątyni - mówi Zdzisław Wiśniowski.
Przypomnijmy: 11 lutego br. biskup rzeszowski Jan Wątroba ją erygował, a na proboszcza powołał 46-letniego ks. Mariusza Nowaka. Terytorium nowej parafii zostało wydzielone z rzeszowskiej parafii św. Józefa Kalasancjusza, do której należą m.in. mieszkańcy ul. Olbrachta i parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Krasnem.
Mieszkańcy w tej sprawie złożyli jeszcze w końcu 2014 r. protest do biskupa, pod którym podpisało się 200 osób. - Nie mamy nic przeciwko budowie nowej świątyni, tylko nie zgadzamy się na odłączenie nas od parafii ojców pijarów. Jesteśmy ludźmi wierzącymi i praktykującymi katolikami, więc nie chcemy być przeciwko Kościołowi - wręcz przeciwnie, zależy nam na jedności i wspólnocie - twierdzi Wiśniowski.
Biskup spotkał się w tej sprawie z mieszkańcami zaraz na początku 2015 r. Wierni zaproponowali, aby rozważył możliwość utworzenia pewnego rodzaju strefy przejściowej z planowanej do odłączenia części ul. Olbrachta. Mieszkańcy mieliby możliwość podjęcia samodzielnie decyzji o tym, czy chcą przyłączyć się do nowej parafii, czy pozostać w macierzystej parafii ojców pijarów. - W ten sposób wszyscy ci, którzy chcieliby i mają taką potrzebę, mogliby zostać parafianami księdza Nowaka, a inni, którzy dzisiaj stanowią około 90 proc. mieszkańców, pozostaliby w swojej parafii - dodaje Wiśniowski.
Jednak protesty mieszkańców spełzły na niczym. Według Wiśniowskiego biskup najzwyczajniej ich zlekceważył. Dlatego mieszkańcy zareagowali ostrzej. Postanowili zignorować tegoroczną kolędę duszpasterską. "Prosimy o rozważenie nie wpuszczania do swoich domów wysłanego przez Biskupa księdza (...), ale też jednoczesne i jasne oświadczenie mu naszego braku zgody na odłączenie od parafii pijarów i sprzeciwu wobec ignorowania przez Biskupa głosu wiernych. Wszelkie emocjonalne dyskusje z wysłanym księdzem są bezcelowe, bo i tak nie usłyszymy nic więcej poza tym, że wysyła go Biskup" - czytamy w apelu wystosowanym przez mieszkańców ul. Olbrachta.
O komentarz chcieliśmy poprosić proboszcza o. pijarów Tomasza Jędrucha, niestety nie udało nam się z nim skontaktować. Według Wiśniowskiego i tak nie uzyskalibyśmy żadnej odpowiedzi, ponieważ ojcowie nie chcą wypowiadać się w tej sprawie.
W opublikowanym przed tygodniem artykule zapytaliśmy ks. Tomasza Nowaka, rzecznika kurii rzeszowskiej, czy mieszkańcy wbrew ich woli mogą zostać przeniesieni do innej parafii. Dał jasno do zrozumienia, że o przynależności decyduje zamieszkanie na terenie parafii i nie można zapisać się do żadnej innej. - I tak mieszkaniec Baranówki nie może należeć do parafii farnej w centrum Rzeszowa. W przypadku powstania nowej wytycza się jej terytorium, które wcześniej należało do innej parafii i automatycznie mieszkańcy tego terytorium należą do nowej parafii - wyjaśniał Nowak.
Zdzisław Wiśniowski także i do tych słów się odniósł. - Podobnych argumentów na spotkaniu z biskupem używał ksiądz dziekan Stanisław Wójcik, mówiąc, że nie może być tak, że jak ktoś będzie chciał, to się przepisze np. do parafii w Częstochowie. Otóż argumenty takie są zgoła nietrafione. Nikt z nas nie chce się przepisywać do Częstochowy, parafii farnej ani do żadnej innej parafii. Chcemy pozostać tu, gdzie jesteśmy. To duchowni swoimi zapisami i rozporządzeniami przerzucają nas jak worki kartofli, gdzie się im akurat podoba. To przeciwko takiemu postępowaniu protestujemy - podkreśla Wiśniowski i zapowiada, że jeszcze przed świętami mieszkańcy będą wysyłać dalsze pisma do biskupa, a także chcą prosić o pomoc w tej sprawie prezydenta Rzeszowa.