Dzień dobry wszystkim - przeglądam od jakiegoś czasu to forum, w celu poszukiwania tego, co w Rzeszowie się udało, co nie, a także przyczyn sukcesu Rzeszowa.
Przeglądając to forum nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niektórzy niedostrzegającą szczęścia jakim jest umiejętność zarządzania przez Pana Ferenca. Kielce - miasto, które lata 90 wygrało i działo się tam naprawdę wiele - Exbud, Zarazka, Sołowow, Klicki, Targi Kielce, konstrukcje żelbetonowe (to w sumie do dziś), a cement - w swoim czasie podkieleckie cementownie zaopatrywały ponad 50% Polski w cement. Dziś jest to mniej, ale nadal są to duże wartości. Kielce miały i mają szczęście do ludzi - jak choćby założyciel 4F - kielczanin, a także wielu, wielu innych. To był czas, gdy mieliśmy momentum, gdy wiele się działo - do czasu przyjścia "wiecznego prezydenta" - Lubawskiego. Nie wykorzystał on w żaden sposób tej chwili - zrobił coś odwrotnego - wyhamował ją. Ustawianie się okoniem do inwestorów, chęć budowy zielonych płuc, ZADRZEWIENIE miasta - tak - zadrzewienie. W Kielcach, po odjęciu terenów chronionych mamy najwyższą w Polsce gęstość zaludnienia - i to czuć. Zjeździłem trochę świata i naprawdę sporo Polski - w miastach jak Gorzów Wielkopolski (122K mieszkańców) czuję się jak w znacznie większym mieście - jest czym oddychać. Kielce są ściśnięte, moim zdaniem blisko im tu do Krakowa, a to nie jest do końca dobry przykład do naśladowania . Te tereny chronione, które miały chronić nasze drzewa, te "płuca" - są ciężarem dla miasta. Kielce nie mają gdzie się rozwijać, nie mają działek - jednocześnie naszym radnym (choć teraz się to zmienia) nie przychodzi do głowy, by porzeszyć granicę wzorem Rzeszowa - ten w ciągu 10 czy 15 lat rozrósł się prawie 3x! - są dwa następstwa tych działań:
tanie działki: w Kielcach cena za m^2 to ok 280-300zł, w Rzeszowie - tylko 180-190zł.
dostępność działek - Kielce ich po prostu nie mają.
Przez cały okres prezydentury Lubawskeigo nie było chęci ściągania inwestorów - nie było myślenia perspektywicznego - było podejście, że "gdy pojawi się inwestor - to będziemy działać". Przykład Rzeszowa pokazuje, że takie działanie nie ma sensu, inwestor musi przyjść na gotowe - wybrać działkę i uczynić, by ta zaczęła jak najszybciej pracować.
Teraz mamy nowego prezydenta, ale nie myślcie, że jest on jakoś lepszy - jest to człowiek, który jest konserwatorem, nie gospodarzem. Mam nadzieję, że następne wybory przyniosą mu kres, ew uda się to zrobić szybciej.
To właściwie największe zażalenie do władz Kielc, że nie wykorzystały pewnej szansy.
Demograficznie mamy sytuację odwrotną, niż w Rzeszowie - w Kielcach to powiat kielecki wysysa większość uciekających - w Rzeszowie to miasto wysysa powiat . Co prawda, gdy popatrzymy np na zagęszczenie to nie wygląda to już tak dobrze dla Rzeszowa, a samo powiększenie terenów można uznać za - w pewnym stopniu - kreatywną księgowość i zaburzanie statystyk ludności. Koniec końców - to jednak działa. Rzeszów się bogaci, my biedniejemy. Dochodzi do tego sposób wydawania pieniędzy przez władze Kielc - ten jest mało sensowny i można by poczynić tam cięcia - choćby na świadczenia socjalnie Kielce wydają 2x więcej, niż Rzeszów!.
Warto zauważyć, że radnymi Kielc, a także prezydent nei meiszkają w Kielcach,a gminach na około Kielc.
Dobrym przykładem jest tu ściągnięcie fabryki Cromodory do Kielc - inwestycja na 100mln euro. Bardzo miło, ale działanie miasta i zainteresowanych (powolne i opieszałe, sama fabryka i przygotowania pod tą inwestycje trwały z 1.5 roku) były po prostu wolne i moim zdaniem - niewystarczające. Gdyby nei to, że w Kielcach jest już kapitał włoski, to prawdopodobnie nic by z tego nie było - po co, skoro w Morawicy można taniej i szybciej.
Chciałbym, żeby Kielce też złapały tego cuga, który da się zobaczyć w Rzeszowie, by - wzorem Rzeszowa - odwróciły kartę. Wasze miasto pokazuje, że da się to zrobić w jakieś 10-15 lat, co cieszy i daje nadzieje. Mamy naprawdę wiele plusów, dobre położenie - nie mamy gospodarza - tu władza nie tylko nie pomaga, tu władza przeszkadza. Wzorem Dr Dylewskiego powiem, że gospodarka jest najważniejsza - bo tak jest - to podstawa wszystkiego.
Na koniec powiem, że jednak coś tu się zmienia i radni zaczynają wreszcie dostrzegać pewne schematy - m.in. z Rzeszowa i chcą je wprowadzić w życie, poważnie też mówi się o ograniczeniu terenów chronionych. Tak więc - mam nadzieję, że wkrótce i nam uda się ustawić z wiatrem, a krytykujących Pana Ferenca - polecam poczytać o Kielcach i zobaczyć do czego prowadzi BRAK GOSPODARZA. Można mieć wiele, dobre położenie, można było być bogatszym, mieć przez pewien czas przewagę - jednakże bez zabiegania o to - to przepada. Nie są to wartości nie do odrobienia, a także nic nie jest dane raz na zawsze, ale warto nad tym pomyśleć. Prywatnie uważam Pana Ferenca za fachowca, a o to naprawdę dziś ciężko. Cieszcie się, że ktoś taki Wam się trafił.