Naprawdę, piszę z czystej ciekawości. Proszę niech mi ktoś wytłumaczy, bo czuję się jak głupek że tego nie rozumiem.
W Rzeszowie we wtorek o 16 próbujemy z grupą ludzi znaleźć wolne miejsce w pubie. I nie ma. Ludzie piją drinki po 25-30 zł. Znajomy Anglik mówi że nawet angielscy studenci nie pozwalają sobie na tak dużo jak lokalni tu w Rzeszowie.
W centrum Warszawy, na przeciwko Charlotte jem kolację za 70% ceny ze Starego Browaru w Rzeszowie. Mimo to w starym browarze trudno o wolne miejsce a ludzie zamawiają dania po 70 albo 80 zł popijając piwem po 12 zł (a w innych lokalach jeszcze drożej).
Ostatnio znajomy z Cypru powiedział mi że jeździ po całej Europie ale w niewielu miastach widzi takie natężenie Porsche, Lexusów albo drogich Audi i BMW.
Dentysta kasuje za leczenie zęba 640 zł (nawet nie kanałowo), w normalnych miastach kosztuje to 200-250 zł ale mimo to gdy ząb rozboli w czwartek, na termin trzeba czekać do wtorku. Czyli jak rozumiem mimo takiej ceny ma tylu klientów, że nawet nie znajduje miejsca wcześniej.
I teraz co najlepsze - wszystkiemu temu towarzyszy totalnie ch...owy poziom usług. Prestiżowi dentyści leczą zęby tak, że po 2 latach trzeba je leczyć od nowa. Prestiżowe lokale z kotletem schabowym po 60 zł obsługując 8-osobową grupę mylą dania aż dla dwóch osób, nie mówiąc o tym że przynoszą je po godzinie. Denny poziom usług w każdym miejscu, kosmiczne ceny i ludzie którzy są na to chętni. Masowo.
Każde inne miasto w porównaniu do Rzeszowa wygląda jak miasto duchów. Bielsko-Biała albo Tarnów - w centrum pusto, w każdym lokalu pełno wolnych miejsc mimo że ceny to 50-60% z Rzeszowa. Proszę o wytłumaczenie mi tego. Z czystej ciekawości. Pozdrawiam Arek.