Przez S19 domyślam się, że masz na myśli fragment od Rzeszowa do granicy?
Bo dla odhaczenia, to poszerzenie do 2+2 nie wniesie samo w sobie jakiegoś impulsu, po prostu ludzie się będą mniej irytować i czas podróży się delikatnie skróci. Ale to kosmetyka.
Co do południowego odcinka, nie spowoduje on wielkich zmian. Krosno na pewno zyska na dobrym połączeniu z Rzeszowem. Brzozów, Jasło i Sanok prawdopodobnie zyskają mniej, ale również nie będą narzekać. Mniejsze miejscowości w krótkim okresie będą zadowolone z szybszego połączenia, ale na dłuższą metę może dojść do "drenażu mózgów", co przekształci je w miejscowości-sypialnie, a potem doprowadzi do stopniowego wyludnienia. W zasadzie będzie to jedynie przyspieszenie procesów, które już teraz zachodzą.
Dla Rzeszowa otwiera się potencjał na pozyskanie nowych pracowników – więcej osób będzie miało opłacalny dojazd dzięki lepszemu połączeniu. Z drugiej strony, można spodziewać się większych korków. Dla biznesu będzie to również korzystne – większa dostępność pracowników i podwykonawców, skrócenie czasu dostaw itp. Na pewno można się spodziewać wzrostu liczby magazynów i centrów logistycznych w okolicach Rzeszowa, a także hal produkcyjnych. Minimalnym, ale jednak zauważalnym efektem może być to, że więcej osób będzie zatrzymywać się w Rzeszowie i traktować miasto jako bazę wypadową do zwiedzania Bieszczad.
Koniec wojny pewnie da impuls gospodarczy z powodów, które wspomniałeś, ale bardziej dotyczy to A4 niż S19. Ogólny bilans będzie na plus, choć są branże, które obecnie korzystają z sytuacji – restauratorzy na przykład bardzo chwalą napiwki od amerykańskich żołnierzy
Tak się żyje obok bazy USA pod Rzeszowem.Jednak uważam, że większy wpływ na miasto będą miały kolejne fragmenty Via Carpathii oddawane w innych krajach oraz w północnej Polsce, kiedy stanie się ona prawdziwym szlakiem północ-południe Europy. W takim horyzoncie Rzeszów ma duże perspektywy.