Sezon rowerowy wystartował. Znów bez roweru miejskiego?
W poniedziałek miasto zdecyduje, czy wydać pieniądze na rower miejski. To późno, bo sezon rowerowy już się rozpoczął, a na stacje, których jest za mało i są w złych miejscach, wróciły stare, mocno wysłużone rowery. To żadna zachęta by mieszkańcy i turyści chcieli z nich korzystać
Rzeszów był jednym z pierwszych miast, w których w 2010 roku został wprowadzony rower miejski. Ale dziś system, który tu działa nie spełnia oczekiwań. Już poprzedni sezon był kiepski, o czym pisaliśmy w październiku. Choć całe ubiegłe lato sama dojeżdżałam do pracy właśnie rowerem, pokonując ok. 14-kilometrową trasę każdego dnia, nikogo na rowerze miejskim nie spotkałam. Arkadiusz Turoń ze stowarzyszenia RoweryRzeszow.pl, który, jak wyliczył, miesięcznie pokonuje rowerem 300 km, w całym ubiegłym roku na rowerze miejskim spotkał cztery osoby. Nie ma się co dziwić, to jak prezentowały się stacje roweru miejskiego to obraz nędzy i rozpaczy. Stały na nich brudne i zdezelowane rowery, których miesiącami nikt nie naprawiał, czytniki kart były pozaklejane, pozapychane otwory do przypinania.
Ale wówczas, jesienią, plany i nadzieje związane z nowym sezonem były ogromne. Małgorzata Mac, prezes Romet Rental Systems, firma która obsługiwała rower miejski zapowiadała, że chce rozbudować system o co najmniej 20 stacji i 200 rowerów. Każda stacja miałaby co najmniej 15 stanowisk, a optymalnie 20-30. Zmieniłyby się także zasady wypożyczania. Nie byłoby kart, a na panelu dotykowym należałoby wpisać kod PIN otrzymany przy rejestracji na maila lub telefon. Było jednak jedno ale: warunkiem wprowadzenia tych zmian miała być nowa umowa podpisana z miastem. Małgorzata Mac chciała, by wzorem innych miast Rzeszów płacił za każde pierwsze 20 minut wypożyczenia. Rozmowy z miastem na ten temat były prowadzone już jesienią.
W Rzeszowie 15 minut raz dziennie jest bezpłatne, ale nie jest dotowane. - To rozwiązanie wprowadziła nasza firma. System roweru publicznego musi być dotowany ze środków miasta, w innym wypadku idea nie będzie się rozwijać. Tak działa to w całej Europie - mówiła jeszcze jesienią "Wyborczej" Małgorzata Mac.
Wydawałoby się, że od października do kwietnia niejedne negocjacje można zakończyć i niejedną umowę podpisać. Tymczasem 1 kwietnia na rzeszowskie ulice do starych stacji wróciły stare rowery. Nie przybyło żadnej stacji, nie zwiększyła się liczba rowerów. Nikt też nie wymienił tych już mocno zużytych.
- Rozmowy z miastem trwają nadal, nie ma decyzji. Za kilka dni jestem umówiona na spotkanie. Bez zgody miasta na zmiany w umowie, nie możemy wykonać żadnego ruchu. Jeśli tylko będzie decyzja ze swojej strony w ciągu 1-1,5 miesiąca jesteśmy w stanie wprowadzić zmiany - mówi Małgorzata Mac i przyznaje: - Dziś system nie spełnia wymagań użytkowników. Rzeszów powinien mieć 30 stacji, to automatycznie przełożyłoby się na większą liczbę wypożyczeń. W Toruniu, który jest miastem podobnej wielkości, mamy 10 tys. użytkowników i tysiąc wypożyczeń dziennie.
Dziś w mieście jest 19 stacji i ok.100 rowerów. - Mają po 4-5 lat i są na tyle zużyte, że należałoby je wymienić. My jesteśmy na to gotowi, ale to ogromne koszty. Na początku marca złożyliśmy do miasta kolejne pismo i do dziś nie mamy odpowiedzi, choć mamy zapewnienia, że jest wola, by pozytywnie zakończyć te rozmowy - mówi Małgorzata Mac i podkreśla: - Zależy nam, aby rzeszowski system rowerowy nie odbiegał od systemu innych miast, by dobrze działał i był alternatywą do komunikacji miejskiej. Sezon się rozpoczyna, szkoda, aby kolejny rok upłynął bez roweru miejskiego.
Negocjacje z Romet Rental Systems ze strony miasta prowadziła Anna Kowalska, dyrektorka Zarządu Transportu Miejskiego w Rzeszowie. - W poniedziałek zapadnie decyzja w tej sprawie. Jestem umówiona na rozmowę z prezydentem. Nie wiadomo, ile miasto będzie mogło wygospodarować na wypożyczanie rowerów. Rozmawiamy o kwocie 450 tys. zł rocznie - mówi Anna Kowalska.
Ale nawet jeśli te pieniądze znajdą się w budżecie, nie ma pewności, że uda się coś zmienić w rowerze miejskim w tym sezonie. - Bo będziemy musieli ogłosić przetarg, a to oznacza, że będzie mogła w nim wystartować każda zainteresowana firma - mówi Anna Kowalska.
gazeta rzeszów