Zamieszkaj na tydzień w Krakowie, Warszawie lub we Wrocławiu na osiedlu przy pętli tramwajowej to zmienisz zdanie.
Ja mieszkam w Krakowie, niedaleko pętli. Zawsze jadąc w kierunku centrum, do pracy, na regularne zakupy spożywcze itd. przejeżdżam przez skrzyżowanie z tramwajami, które tam właśnie mają pętle. I nie przeszkadza mi to wcale, jak ja mam czerwone, to stoję niezależnie, czy jedzie tramwaj, czy nie. Jak mam zielone to stoi tramwaj, przecież to nie jest tak, że on ma zawsze pierwszeństwo. Również w centrum, nawet jak tramwaj jedzie po jezdni to trafia się na niego nie aż tak często i nie przeszkadza bardziej niż autobus. Jeśli jedzie środkowym pasem i zatrzymuje się na przystanku, to musisz przepuścić wsiadających ludzi, ale trwa to najczęściej bardzo szybko i jak tylko zamkną się drzwi, to już ruszam. Do tego tramwaje dynamicznie startują, jeżdżą płynnie i przewidywalnie. Nie jeżdżą też stadami, nie podjeżdżają zwykle we 2-3 do jednego przystanku jak to się nieraz zdarza autobusom. I tak jak kiedyś pisałem, nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek tramwaj (kolizja, awaria itp.) zablokował mi drogę. Harpun powrzucał dużo zdjęć wypadków z udziałem tramwajów, ale w skali całego prawie milionowego miasta możesz się z nimi nie spotkać latami, bo po prostu dzieją się gdzie indziej i kiedy indziej, niż ty jeździsz. Przez 1.5 roku jeździłem tylko tramwajami jako pasażer i też nie kojarzę większych akcji, kolizji itp. Może raz się zdarzyło, że zaparkowane auto blokowało tramwaj.
Naprawdę, to co mnie najbardziej wkurza w jeżdżeniu autem po Krakowie to brak wolnych miejsc parkingowych. Bardzo często dojeżdżam sprawnie i bez większych przestojów do celu, a potem następuje krążenie i nierzadko zostawianie auta znacznie dalej niż chciałem. Inną wkurzającą rzeczą jest organizacja ruchu wymuszająca objeżdżanie wszystkiego dookoła i inne zawijasy. Chodzi tu np. o niezliczone ulice jednokierunkowe, czy powszechne zakazy skrętu w lewo na skrzyżowaniach (zamiast tego trzeba jechać prosto i nawracać na zawrotce lub inne zawijasy wyczyniać). To są właśnie rzeczy, które mi najbardziej podnoszą ciśnienie i zniechęcają do jazdy autem. Czas poświęcony na szukanie miejsca do zaparkowania, potem jego opłacenie i nieraz dochodzenie do celu piechotą może stanowić nawet do 20% czasu całej podróży autem i nieraz przez to się spóźniłem. Tramwaje przy tym to pikuś. I pisze to zatwardziały samochodziarz.
Gdzie widzisz tramwaj na ul. Piłsudskiego lub Marszałkowskiej, Targowej ?
Jeśli masz rację, to dlaczego trasa monoraila nie przebiega ani Piłsudskiego ani Marszałkowską, ani Targową, ani żadną inną wąską ulicą tylko obwodnicą i torowiskami ? Pytałem już o to kilka razy i wciąż jakoś bez odpowiedzi na to fundamentalne chyba pytanie.
A teraz popatrzmy z góry. Na ostatniej prezentacji widać, że filary monoraila niewiele ustępują szerokością samej kolejce
- Piłs2.jpg (89.61 KiB) Przeglądany 6469 razy
Dotąd reakcją na wrzucanie zdjęć podobnych systemów było "to że tam są takie wielkie filary nie musi znaczyć, że będą u nas". No to teraz mamy skrojone na nasze warunki filary, całkiem zresztą zgrabne. I mają przy podstawie co najmniej 2 metry szerokości. Jako że została wymieniona ulica Piłsudskiego, to popatrzmy na nią i zastanówmy się, co się stanie jak środkiem pobiegną 2 metrowe filary:
- Piłs.jpg (177.74 KiB) Przeglądany 6469 razy
Nawet jak przyjmiemy optymistycznie, że filary będą miały jeden metr, czego sobie absolutnie nie wyobrażam, to już mamy zwężenie całej jezdni. A samochody muszą utrzymywać dystans lusterko-filar przynajmniej na 10-15 cm, więc i tak wychodzi znacznie więcej. W rezultacie nerwy, uwaga zamiast na pieszych i jeździe skupiona na niezahaczeniu nikogo. Niezależnie czy to będzie metr, czy dwa, to jest to PRZESTRZEŃ ZUPEŁNIE STRACONA DLA RUCHU na prostej drodze. Można tam tylko kwiatki sadzić. Zresztą powiedzmy sobie szczerze: metrowy filar w środku i już autobus i jakieś większe auto (wystarczy dostawczak) się nie mieszczą, więc w zasadzie trzeba przerabiać drogę. CAŁĄ DROGĘ. Wszędzie tam, gdzie będą filary na jezdni (a niby gdzie miałyby być ? ludziom pod oknami ? po chodniku ? ) będzie konieczna przebudowa całej drogi, od brzegu do brzegu. Na powyższym obrazku widać, że skończyłoby się zlikwidowaniem miejsc postojowych po lewej. A przecież monorail ma też prowadzić przez mosty, a tam nie ma żadnej rezerwy, chyba, że idące w miliony poszerzanie mostów (zapory ! ) po to by postawić kilka słupów. A jeśli nie - ograniczenie miejsca dla pieszych i rowerzystów, możliwe że z pogorszeniem ich bezpieczeństwa poprzez likwidację barier energochłonnych.
To samo dotyczy wielu innych wąskich uliczek, rzekomo nienadających się dla tramwajów. Są one ograniczone stojącą obok zabudową i tak jak na mostach, nie ma tam rezerwy i musi się skończyć ograniczaniem przestrzeni dla aut, pieszych, rowerzystów. Na stałe i na zawsze, niezależnie czy monorail akurat jedzie, czy nie. Na przykład ten odcinek Lisa-kuli, jednej z głównych ulic w centrum:
- kuli.jpg (200.65 KiB) Przeglądany 6465 razy
Natomiast jeśli chodzi o Marszałkowską, to są tam już na całej długości bus pasy. A więc dwa pasy są i tak już wyłączone z ruchu dla większości samochodów w godzinach szczytu, kiedy są najbardziej samochodom potrzebne. Więc tramwaj może po tych buspasach swobodnie jechać w obu kierunkach i w niczym nie będzie ruchu tych aut ograniczać, przynajmniej dopóki nie dojedzie do ronda JPII. A tendencją na pewno będzie wydłużanie godzin obowiązywania buspasów. To samo tyczy się zresztą Piłsudskiego, na całej długości buspasy.