http://supernowosci24.pl/przejazd-kolej ... listopada/
RZESZÓW. Piesi bardziej zdenerwowani niż kierowcy?
Ul. Langiewicza to często uczęszczana przez kierowców trasa zwłaszcza dla tych, którzy od strony os. Staroniwa dojeżdżają do centrum miasta. Od środy jednak przejazd jest niemożliwy. O ile kierowcy jakoś sobie z sytuacją radzą, o tyle mieszkańcy Rzeszowa poruszający się pieszo są wściekli.
To PKP wykonują na przejeździe kolejowym swoje prace, m.in. demontaż szyn kolejowych. Pojazdy muszą kierować się na objazd ulicami Boya-Żeleńskiego, Hanasiewicza i Chmaja lub przez ul. Wincentego Pola do ul. Dąbrowskiego. Miasto nie spodziewało się dużych utrudnień w ruchu.
- Ludzie będą korzystać z objazdów, wszystko jest oznakowane i kierowcy będą jeździć przez ul. Chmaja. Roboty potrwają do 22 listopada, ale to nie my jesteśmy inwestorem. Te prace wykonują PKP, a z nami i Zarządem Transportu Miejskiego musieli ustalić zamknięcie drogi – mówi Andrzej Świder, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie.
Jak z zamknięciem drogi poradzili sobie kierowcy? – Korki są, bo wszyscy wjeżdżają w ul. Chmaja, żeby się przedostać znowu na ul. Langiewicza, ale tragedii jakiejś nie ma. Myślę, że będzie trochę lepiej, jak ludzie się zorientują, że przejazd kolejowy jest zamknięty, bo na razie jeszcze nie wiedzą, dojeżdżają i dopiero wtedy zawracają – mówi Mateusz, kierowca z Rzeszowa.
Gorzej do zamkniętego przejazdu podchodzą piesi. W środę w tej sprawie dzwonili do nas Czytelnicy: – Skandal jakiś po prostu. Zlikwidowali tę kładkę, po której można było przejść, a teraz tory zamykają. No jakoś nas wczoraj jeszcze puszczali, ale w moim wieku, żebym skakała przez takie tory, wśród maszyn, z ciężkimi zakupami to jest nie do pomyślenia – mówi pani Eugenia, mieszkanka osiedla Kmity. – Ostatnio na wakacjach i potem już we wrześniu wnuczka musiała naokoło chodzić, bo kładka na Wisłoku była zamknięta, teraz tu to. No nie wiem, że oni wszyscy tak o ludziach nie myślą, żeby im jakoś ułatwić – dodaje. Z kolei Adam z Rzeszowa zwrócił nam uwagę, że w takim miejscu powinna powstać porządna kładka dla pieszych: – Może niekoniecznie okrągła, bo szkoda wyrzucać tyle pieniędzy, ale prosta kładka, z podjazdami i dwoma windami rozwiązałaby sprawę. Wiadomo, że to są koszty, ale takie kładki powinny stanąć nad przejazdami kolejowymi i bardziej ruchliwymi ulicami zamiast stawiania świateł, jak na ul. Podwisłocze czy al. Cieplińskiego, bo pisaliście, że takie są plany – dodaje.
Blanka Szlachcińska