OloB pisze:DariuszB pisze:Właściwie potwierdzasz tylko to co zasygnalizowałem...
Co do powyższych pytań, to albo są niezbyt dobrze przetłumaczone, albo układający nie miał za barzdo rozeznania empirycznego w materii społecznej.
A piszę to jako socjolog i empirysta. Co do rankingów, to współuczestniczyłem w budowaniu niejednego pozycjonowania i sam je tworzyłem. Także pewna wiedzę w tym zakresie posiadam i sygnalizuję tu, że Rzeszów, podchodząc interubiektywnie, nie powinien w ogóle być w żadnej klasyfikacji w pierwszej 10 miast. Chyba, że stworzymy ranking miast, według wagi rabatek, kiczowatych elawacji, ilości pomników, il.kościołów, etc.

Po prostu, te rankingi są "tendencyjne" i nikt nie ma interesu aby coś sensownego i porównawczego powstało w sensie ogólnym. Bo kto? Inwestorzy? Oni sami robią rozpoznanie i interesuje ich wąska specyfika danej lokalizacji. Władze miasta? Tutaj skupiono by się na wskaźnikach rabatkowo-pomnikowych i % ozdób światecznych, dziennikarze? no, oni najlepiej poruszają się w materii prostych newsów typu: Rz drugim miastem w Polsce, itd...
Przytoczone przeze mnie rezultaty badań usłyszałem w radiu i są luźnym cytatem z tego co udało mi się zapamiętać.
Jako laik w dziedzinie socjologii nie mam zaawansowanego warsztatu do oceny takich rezultatów, jednak miałem okazję obserwować odbiór społeczny pozytywnych zmian w estetyce otoczenia na przykładach spoza Rzeszowa i spoza Polski. Sam miałem też okazję mieszkać w kilku mniejszych i większych miastach o różnym poziomie dbałości o "rabatki". Owe obserwacje i doświadczenia skłaniają mnie do stwierdzenia, że estetyka może i nie nakarmi, ale brak estetyki może przyprawić o niestrawność życia.
Myślę, że nie ma jednego uniwersalnego kryterium oceny jakości życia w dzielnicy / mieście / kraju. Każdy w zestawieniach znajdzie sobie coś dla siebie, ale i każdy przy odrobinie "dobrej" woli może zdyskredytować wszelkie otrzymane w badaniach rezultaty.
Niemniej twórcy rankingów w znakomitej większości nie wywodzą się z Rzeszowa i nie mają interesu w jego usilnym promowaniu. Prawda?
Ale może powiedz, jakie jest owo interu(o?)biektywne podejście, ponieważ będąc laikiem mogę się kardynalnie mylić.
Oczywiście, że nie ma jednego kryterium oceny, dlatego buduje się wskaźniki oparte o zmienne które mają na celu optymalnie odzwierciedlać rzeczywistość. Zazwyczaj wynik to jakaś miara syntetyczna lub bateria miar (np. wagowana).
To nie jest prosta rzecz i szybka do osiągnięcia czego przykładem jest ranking ze sławetnymi Gliwicami. Wystarczyło zaakcentować inne zmienne, a Rz jest za Gliwicami. Tak nie może być, że raz jest tak, a raz inaczej. To świadczy o braku porównywalności i słabości takich rankingów. Konsekwencją jest brak wiedzy i relatywizowanie, typu: wy macie co prawda fajne rabatki, ale roboty nie bedzie u was jak środki unijne się skończą...
Dla mnie, np. rzeczą oczywistą jest, że na pierwszym miejscu powinna być Wawa. I jak to miasto znajduje się na drugim lub dalszym miejscu to już jest coś podejrzanego. Dlaczego wawa, ano, o tym możemy pogadać na privie, ale jeśli ranking nazywa się jakość życia, to zmienna która powinna mocno ważyć, to np. inklinacje migracyjne w populacji. Ciekawe dlaczego do tego miasta "ciągną" rzesze, chcą tam pracować, kształcić się, mieszkać, wypoczywać, stykać się z kulturą, sztuką, techniką, etc, etc. Żadna lokalizacja w Polsce nie ma takiej dynamiki społecznej. To kryterium powinno być nadrzędne, a reszta kryteriów powinna być dobierana z punktu widzenia potencjałów.Różnych potencjałów.