marz pisze:40% z mieszkania o wartości 400 tys zł to 160 ty zł. Wiem, że biznes nie jest łatwy, bo jakby był łatwy, to by prawie każdy budował, wiadomo podatki itp. Tak samo jest w innych branżach, każda ma swoją specyfikę. Ale inaczej odbiera się jak jeden klient płaci marże 20 zł a 100 tys zł. Co innego marża 40% na towarze wartym kilka czy kilkadziesiąt złotych. Ale przy marżach - jak wspomniałem przykładowo 40% na mieszkaniu to są kolosalne sumy, a jak ktoś bierze kredyt to prawie razy 2.
Ale jakie znaczenie mają sumy, liczą się procenty. Nie wchodźmy w detale deweloperki, ale masz dziś 6 milionów złotych. Budujesz za to blok, który przy "złodziejskich" marżach sprzedasz w 2-4 lata za 10 mln zł. Prawda jest taka, że masz jeszcze w cholerę innych kosztów, ale to już mało kto zauważa. Jeśli te 40% marży to dużo to za ile byś się w to wpakował i zaryzykował?
jako deweloper zakładający sprzedaż tego za 10 mln musisz też zakładać, że okres "prosperity" będzie trwał przez te najbliższe 2-4 lata. Jesli będzie trwał to na większości pasywnych instrumentów zarobisz po 8-10% rocznie. Po 4 latach masz z innych rzeczy bliżej 8 mln zł bez ruszania palcem. Nie ma sensu więc wchodzić w deweloperkę z 6 milionami, żeby zarobić z mieszkań 8 mln bo się narobisz, a efekt masz taki sam jakbyś się nie narobił.
marz pisze:Uważasz, że to uczciwe, ze ktoś nieustawiony przez rodziców lub mniej zaradny, ma 1/2 życia harować na bank, 1/3 na developera ? Moim zdaniem to nie uczciwe. Wiem, żyjemy w innym świecie, rządzi rynek kapitalistyczny, gdzie nie ma górnej granicy ceny i zysku bo dyktuje ją rynek, popyt, i każdy próbuje zarobić jak najwięcej. Takie czasy, ale to nieuczciwe w moim mniemaniu. Każdy może mieć swoje zdanie.
Nie do końca rozumiem, co w tym jest nieuczciwego? Wszystko w życiu kosztuje. Tak samo uczciwe jest pracowanie na mieszkanie, na samochód czy na bułkę w sklepie. Wskaż mi tę nieuczciwość bo nie jestem w stanie jej znaleźć. Jaka jest uczciwa cena za mieszkanie i kto je zbuduje?
Problem cen nieruchomości bierze się z tego, że nagle każdy chce do miasta. Każdy chce żyć jak na instagramie, każdy chce mieć serialowe życie.
Ludzie idą do dużych miast pracować na prostych stanowiskach za grosze i jednocześnie chcą kupować tu mieszkania. Osobiście tego nie rozumiem. Pochodzę z wiochy, w której mieszkanie 60m2 kosztuje 180 tys zł, a budowa fajnego domu z kosztem działki zamyka się w max 300 tys. Nie ma tam ludzi do pracy w sklepach, a pensja taka sama jak w Rzeszowie. Bo młodzi ludzie wolą jechać do Rzeszowa czy Krakowa, pracować tu w tej samej biedronce, za taka samą pensję, tylko płacić za mieszkanie 60m2 300 tys.