Ustawa "Lex Deweloper" to wiatr w żagle dla prezydenta Tadeusza Ferenca i kłoda pod nogi radnych PiS oraz kandydata na prezydenta Rzeszowa Wojciecha Buczaka.
PiS-owska władza nie kwapi się ze wspieraniem flagowych pomysłów prezydenta Rzeszowa. Raczej mnoży trudności lub nie ułatwia – jak w przypadku kolejki nadziemnej, południowej obwodnicy czy przejęcia zamku. W końcu jednak PiS ma spore szanse zrobić coś także dla prezydenta Ferenca.
Specustawa już okrzyknięta „lex deweloper” uwolni go od apeli o tworzenie miejscowych planów zagospodarowania, którymi atakują go regularnie radni z… PiS. Jaki miły prezent tuż przed wyborami, prawda?
Mało tego – Wojciech Buczak przez tę samą ustawę będzie musiał zweryfikować swoje wyborcze postulaty. Jednym z nich była ochrona przed zabudową terenów nad Wisłokiem przez uchwalenie miejscowych planów zagospodarowania.
Prezydent pewnie zaciera ręce
„Lex deweloper” tymczasem pozwala na budowę mieszkań nawet wbrew istniejącym planom, które określają, co można budować, jak należy rozwiązać kwestie ruchu samochodowego, gdzie wydzielić tereny zielone itd. Zgodę na ominięcie planu będzie musiała wydać rada miasta, a ta w Rzeszowie jest zdominowana przez ugrupowanie proprezydenckie „Rozwój Rzeszowa”.