SANOK. Dotychczasowy plac budowy stopniowo zaczyna przekształcać się w mającą odciążyć miasto obwodnicę.
W związku z nadejściem wiosny wznowione zostały prace przy budowie sanockiej obwodnicy. Jak zapewniają władze miasta, inwestycja nie ma praktycznie żadnych opóźnień i jej oddanie do użytku zaplanowane jest zgodnie z pierwotnym terminem, czyli na połowę 2019 r. Nowa trasa ma być prawdziwym wybawieniem dla Sanoka, który od lat walczy z olbrzymimi korkami.
W związku z niesprzyjającymi warunkami pogodowymi od grudnia do połowy marca trwała przerwa przy budowie obwodnicy. Kilkanaście dni temu działania znowu ruszyły pełną parą i z rozkopanego placu wyłaniają się pierwsze kształty. Całkowita długość jezdni wyniesie blisko 6,7 km. Początkiem trasy będzie skrzyżowanie drogi wojewódzkiej nr 886 z ul. Krakowską, natomiast jej zakończeniem ul. Lipińskiego. Odcinek będzie dwujezdniowym przekrojem 2+1 ze znajdującymi się na przemian pasami do wyprzedzania. – Działania nad budową obwodnicy intensywnie trwają i jak dotąd nie ma z nimi żadnych kłopotów – mówi Tadeusz Pióro, burmistrz Sanoka.
Nowa droga ma być odpowiedzią na potrzeby mieszkańców oraz przyjezdnych osób poruszających się po terenie miasta. – Przez Sanok w okresie letnim przejeżdża codziennie 26 tys. samochodów, dlatego liczymy, że po zakończeniu inwestycji ok. 40 proc. tych pojazdów będzie korzystać z obwodnicy, co w efekcie zmniejszy korki – wyjaśnia Pióro.
Całkowite zamknięcie prac budowlanych nad obwodnicą zaplanowano na maj 2019 r. Koszty, jakie pochłoną działania sięgają blisko 140 mln zł. Zdaniem władz Sanoka, nie pieniądze są jednak najważniejsze, a samo upłynnienie ruchu samochodów. – Przy problemach komunikacyjnych miasta ta obwodnica będzie zbawieniem – tłumaczy Pióro.
Kamil Lech