Prezydent jest reprezentantem mieszkańców i podziela to stanowisko. To oni powinni w tej sprawie mieć decydujący głos - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Wzruszające, jak prezydent ruszył do boju o pomnik w imieniu mieszkańców. W roku 2013 zebrano kilkaset głosów pod petycją w sprawie odzyskania pomnika przez miasto. Następnie, na podstawie petycji, stworzono uchwałę zobowiązującą prezydenta do działania w sprawie pomnika. Prezydent się wymigał nie opiniując ustawy, przez co wypadła ona z porządku obrad. W końcu udało się ją przegłosować (poparło ją SLD, Rozwój Rzeszowa i część radnych PO, czyli zwyczajowe zaplecze prezydenta). Prezydent zaczął więc ściemniać, w ślad za zakonnikami, że pomnik jest częścią inwestycji unijnej i w związku z tym nie da się z nim nic zrobić przez następne 5 lat. Nasz energiczny prezydent, który np. ostatnio w 10 minut potrafił przerobić uchwałę o włączeniu nowych terenów do miasta i przedstawić ją ponownie na tym samym posiedzeniu, tym razem trochę się pogubił. Ogarnąć się pomógł mu wtedy Andrzej Dec, przesyłając proste zapytanie do urzędu marszałkowskiego z zapytaniem, czy pomnik jest częścią projektu unijnego. Okazało się, że nie jest. Plan zamiecenia mało dogodnej i trudnej sprawy pod dywan się nie udał, więc prezydent rozpoczął toczące się do 2017 "dyskretne rozmowy" z zakonnikami, które by tak sobie jeszcze trwały latami, gdyby nie IPN.
http://www.skyscrapercity.com/showthrea ... 56&page=22