Poziom mojego zachwytu ADMĄ jako wykonawcą naszych mieszkań, tuż po tzw. odbiorze, stopniał u mnie tak samo szybko jak pierwszy tegoroczny śnieg. Coś co miało stanowić odbiór mieszkania, zostało przeprowadzone w warunkach typowo roboczych - z zegarkiem w ręku. Przed naszymi drzwiami zastaliśmy kilku facetów (owszem, sympatycznych – ale nie o to tu chodzi), którzy w pośpiechu zamiatali wnętrze mieszkania i z grubsza przecierali futrynę wejściowych drzwi. Roboty zakończyli wyniesieniem kilku zbędnych materiałów jakie znalazły się wewnątrz naszego M, tłumacząc że „tam zrobiony był taki SKŁADZIK odpadków z innych mieszkań … I to wszystko w dniu odbioru!!! Wewnątrz zauważyliśmy mokrą ścianę (świeżo po wkuciu i zamontowaniu skrzynki do sterowania podłogówką). Zresztą chwilę musieliśmy odstać wewnątrz naszego „gniazdka” żeby pył po zamiataniu opadł i widoczność zrobiła się lepsza!
Wraz z nami do M udała się Pani (chyba pracownik biura), która nie mogąc się dodzwonić do jakiegoś ważnego faceta z budowy, wydawała się coraz bardziej poddenerwowana sytuacją. Ciekawe, umawiasz się na dany dzień i godzinę a tu takie jaja. Ten niedostępny, tamtego nie ma - kolejny nie odbiera!
W mieszkaniu górę wzięło rosnące z każdą chwilą zdziwienie przedstawicielki, biura której zgłaszało się kolejne błędy wykonawców… Co ważne, nie były to jakieś wyssane z kija uwagi, tylko rzeczy za które wcześniej zapłaciliśmy jako zmiany lokatorskie wykonywane na etapie budowy. Nagroda Nobla dla tego, kto dowie się teraz jak wygląda podłogówka w tych mieszkaniach – bo jak już tu wcześniej wielu z Was słusznie zauważyło… dokumentacji nie ma. No… firma wykonująca się zawinęła i… taka sytuacja. Zapytam – a co mnie to g**** obchodzi!? Podobnie rzecz się ma z instalacją elektryczną i wod-kan. Żadnej dokumentacji fotograficznej…
Sprawdzanie zgodności wykonania ze zgłaszanymi wcześniej zmianami lokatorskimi, tak „zmęczyło” Panią z biura, iż ta – by przyspieszyć tą farsę zaczęła dopytywać: „Coś jeszcze? Coś jeszcze?”. Poczułem się niczym w sklepie spożywczym, gdzie podają ci ser żółty w plastrach i pytają…co jeszcze! Istny kabaret. Może dla nich to „sztuka” – kolejne mieszkanie… ale dla mnie nie! Płacę więc chyba mam prawo by skontrolować co odbieram?
Balkon!
To jak dla mnie majstersztyk! Coś co miało być ozdobą tych mieszkań, wszak piękne widoki tam mamy, stało się zmorą. Ten odstęp szkła od płyty balkonowej jest tak duży, że odbiór tego cuda to chyba po pijaku ktoś klepnie. Chociaż może lepiej niech w takim stanie tam się nie zjawia, bo jeszcze się mu noga poślizgnie i wjedzie w tą szczelinę prowadzącą szybciej niż windą na sam dół. Psa bym tam nie zostawił samego, nie mówiąc już o dziecku! Co to za projektant wykazał się taką „inwencją” i o co mu chodziło!? Wystarczyło 15 cm dłuższą szybę zamówić – mleczną i byłby temat z głowy. Strach wychodzić na te balkony, ale może w biurze nikt im tego jeszcze nie zgłaszał? Z pozycji biura widać mniej….
Płytki na balkonie, wraz z ich „przepięknym” kolorem masakrują oczy. Może to jest nawiązanie tematyczne do koloru drewnianej zagrody przy bloku i wewnętrznych parapetów, bo to także krzyk (mody). Co więcej, pierwotnie zapewniano, że będą szare a parapety białe… Teraz się okazuje, że niektórzy zrobili po swojemu…więc można było? Co dzień to inna wersja płynąca z biura. Tynki wewnętrzne to (jak na moje oko) nie cementowo wapienne (jak oznajmia Standard Wykonaniu Lokali), lecz cemetowe. Kolejny „wielki plus”, bo gładź w takim przypadku musi zostać położona – patrz, kolejne koszty.
Moje rozczarowanie potęguje fakt, że miesiąc wcześniej miałem okazję być przy odbiorze mieszkania znajomej na innym osiedlu. Tam na daną godzinę czekała już na nią 3 osobowa komisja, lokale były wcześniej przygotowane. Ba! Dla nowej lokatorki przewidziany był także szampan, lista wykonawców z kontaktami telefonicznymi, fachowo objaśniono tematy techniczne…wręczono dokumentację foto instalacji. Odbyło się też spotkanie z zarządcą budynku, wręczone zostały gadżety od tamtego dewelopera… no jakby inny świat. Szkoda… bo tu tak fajnie się zapowiadało i bliski byłem kupna drugiego mieszkania….