http://supernowosci24.pl/drogi-poludnio ... ie-bedzie/
RZESZÓW. Mieszkańcy osiedla Budziwój górą w sporze z prezydentem Ferencem.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze po protestach mieszkańców os. Budziwój i organizacji ekologicznych zdecydowało o uchyleniu decyzji środowiskowej wydanej przez prezydenta Rzeszowa w sprawie budowy drogi południowej. Trasa miała połączyć ul. Podkarpacką z al. gen. Władysława Sikorskiego.
Decyzję środowiskową wydaną przez prezydenta zaskarżyły cztery osoby prywatne, organizacje ekologiczne i stowarzyszenie skupiające właścicieli domów i działek na terenie os. Budziwój, gdzie miała być budowana droga. Droga południowa to bardzo ważna z punktu widzenia władz miasta inwestycja infrastrukturalna, która miała spowodować wyprowadzenie ruchu samochodów transportowych z centrum Rzeszowa. Trasa nazywana jest tzw. drogą południową, bo miała połączyć ul. Podkarpacką z al. gen. Władysława Andersa i wyprowadzić w ten sposób większość ciężkich aut z terenu rzeszowskiej zapory. Ratusz liczył, że inwestycja zostanie dofinansowana kwotą 270 milionów złotych z programu Rozwój Polski Wschodniej. Pieniędzy tych jednak nie udało się pozyskać, ponieważ w ocenie urzędników pracujących w Urzędzie Wojewódzkim, wniosek był niekompletny. Sprawa jednak na tym się nie skończy, ponieważ miasto będzie chciało mimo wszystko zrealizować inwestycję do końca. We wrześniu zostaną wprowadzone do dokumentów poprawki, uwzględniające uwagi Samorządowego Kolegium Odwoławczego i znowu będzie czekać na rozpatrzenie sprawy.
Mieszkańcy os. Budziwój protestują przeciw inwestycji
Spór mieszkańców osiedla z miastem trwa od kilku lat. Mieszkańcy os. Budziwój są przerażeni i oburzeni na to, jaki kształt przybrała inwestycja planowana przez rzeszowski ratusz. Głównym powodem protestów jest to, że ruchliwa droga prowadziłaby przez teren, gdzie znajdują się domy jednorodzinne. Spokojne i ciche do tej pory osiedle stałoby się miejscem zwiększonego ruchu samochodów ciężarowych i osobowych. Droga pokrzyżowałby więc plany wielu rzeszowian, którzy wykupili działki pod budowę domów właśnie po to, by od miejskiego gwaru uciec. – Zdecydowana większość ludzi obecnie mieszkających na terenie osiedla, przeniosła się tu, głównie z tego powodu, że chciała żyć w spokojnym miejscu, daleko od miejskiego huku. Domy nie mają więcej niż 10-15 lat, zainwestowaliśmy oszczędności życia w te budynki, a teraz będziemy mieszkać w miejscu przypominającym lotnisko – mówi pan Wojciech, mieszkaniec osiedla Budziwój.
W podobnym duchu wypowiadają się także inni mieszkańcy feralnego osiedla.
- Budowa drogi i domu, a następnie zakup działki, kosztowała mnie sporą sumę pieniędzy. Inwestycja została sfinansowana z kredytów zaciągniętych w banku, teraz będę żyć obok ruchliwej drogi tranzytowej – mówi Barbara W. (nazwisko do wiadomości redakcji), mieszkanka osiedla.
Sprawą zajmowali się urzędnicy pracujący w Komisji Gospodarki Przestrzennej Rady Miasta, prezydent Rzeszowa również w tym celu spotykał się z mieszkańcami, ci ostatni jednak postanowili zaprotestować przeciwko planom miasta i do odpowiednich urzędów zgłosili wiele uwag odnośnie do planowanej inwestycji. W rezultacie między stronami konfliktu nie ma porozumienia i sprawa, co zrozumiałe, budzi ogromne emocje. Dopiero decyzja Samorządowego Kolegium Odwoławczego posunie sprawę nieco naprzód.
Dariusz Wilk