Marcin_Z pisze:Można sobie dywagować czy strukturalny czy jednak systemowy(...)
Miałem na myśli strukturę społeczeństwa i ograniczenia z niej wynikające dla Rzeszowa.
Rzeszów, w sensie zasobów demograficzno-intelektualnych, jest małym, zaściankowym miastem, opiera się w większości na napływowej ludności wiejskiej, a przyrosty demograficzne (po II WŚ) zaczęły sie stosunkowo niedawno i były słabe jakościowo i stanowiły tylko siłę roboczą dla miasta. Klasy mieszczańskiej (oprócz paru wyjątków) właściwie nie było, a żydowskie zostało wycięte w pień. Za komuny robotnicy pochodzący głównie z chłopstwa zaczęli stanowić trzon populacji Rzeszowa. Niektórzy tworzyli tzw. "inteligencję pracującą" tworząc kadrę zarządzającą. Ale nie było to nawet podobne do klasy średniej. Tak więc struktura była spłaszczona i mało wydajna innowacyjnie.
Faktycznej inteligencji i int. technicznej było tyle co kot napłakał. Ludzi kultury i sztuki także. W innych dziedzinach podobnie.
Nigdy nie brakowało za to martyrologii, ciemnoty, zabobonów, klerykalizmu, plebanii i księży. Tak jest do dzisiaj.
Może i spokojny ten Rzeszów, może i bezpieczniejszy, ale na każdym kroku przerysowany religijnie, ortodoksyjnie katolicki, rządzony przez klikę RKK i prawicowych, wstecznych, polityków i klerykałów. Do tego, w formie najbardziej szkodliwej dla postępu społecznego, a więc tzw. przejawianiu religijności ludowej (Janusz był na procesji, to jest swój..., ale że ma IQ na poziomie krokodyla, to już mało ważne).
Można sobie marzyć o innowacyjności, o rozwoju miasta, o dynamicznym postępie, o wyższym wyedukowaniu społeczeństwa..., ale jak się ma taką bazę strukturalną to zajmie nam 500 lat zanim wynajdziemy koło. Dlatego większe ośrodki pościągały już dawno śmietankę rzeszowską (pewnie z wyjątkami), a nam pozostaje to, że raczymy się sloganami o innowacyjności naszego grodu zasłyszanymi od polityków, albo o grzechach popełnianych pod pierzyną sugerowanych nam przez niedouczone duchowieństwo.