PzD91 pisze:Zdajecie sobie sprawe z tego, że nawet w Krakowie nie ma i nie buduje się budynków powyżej 100m? Pojawił się ostatnio news, że w miejscu szkieletora ma powstać najwyższy budynek w Krakowie 102m, a w Krakowie biurowce rosną, jak grzyby po deszczu. Kraków to 2gie po Warszawie miasto w PL, gdzie działki budowlane są ileś tam razy droższe niż Rzeszowie i mimo to nie powstają tak wysokie budynki. 180 metrowy budynek na Podwisłoczu to fikcja literacka, właściciel rzucil temat do mediów, żeby mieć darmową reklame, emeryci robiąprotesty, piszą petycje itd... cyrk.
Na cenę działki nakłada się wiele czynników, i nie jest ona stała, może ona zyskać na wartości jaki stracić (często niestety jest że traci) Pierwszym podstawowym czynnikiem jest to czy to jest działka rolna czy budowlana, kolejnym dostęp do mediów, komunikacji oraz frekwencji mieszkańców, bądź turystów. Atrakcyjność i cena gruntu wzrasta gdy wokół jest poprawna urbanistyka / atrakcyjna architektura i najlepiej wysoka zabudowa, wokół której tętni życie i ludzie lubią tam przebywać. Cena i atrakcyjność terenu może gwałtownie spaść, gdy okolica straci walory architektoniczne, w wyniku jakiejś nie przemyślanej inwestycji. Budynki bez usług, odwrócone tyłem czy inną stroną na ulicy, gdy dominuje parkingowisko. O atrakcyjność okolicy należy zadbać, a za to odpowiedzialni są miejscy planiści i architekci. Wiadomo że w miejscu gdzie można sobie pozwolić na wysoką zabudowę ze względu na wysokie sąsiedztwo cena działki o pierzejowych parametrach dla mieszanych funkcji wzrasta. Postawienie 200 metrowego wieżowca ot tak w środku osiedla i jeszcze ogrodzonego, nie sprawi że cena działek w okolicy poszybuje - w tym przypadku zaspokoi się co najwyżej interes inwestora. Ale gdyby taki wieżowiec postawić przy samej ulicy, otwarty, z wieloma lokalami usługowymi i o mieszanych funkcjach - biurowo - usługowo - mieszkalny, o ciekawej i niecodziennej architekturze - wówczas jest to wartość dla wszystkich dodana. Sąsiednie działki zyskują na wartości i czekają na inwestora. Wszystko toczy się wówczas na zasadzie dobrego sąsiedztwa, wiadomo że sąsiad nie może być gorszy. Jeśli Prezydentowi Ferencowi marzy się drugi Dubaj, OK, ale niech najpierw uruchomi swoje instrumenty planowania w urzędzie (każde miasto je posiada) i zaplanuje mądrze zabudowę by nie dochodziło na każdym kroku to protestów, które wpływają niestety niekorzystnie na wizerunek miasta w oczach potencjalnych inwestorów.