Dzisiejszy artykuł z Nowin:
Nowe Miasto nie chce wieżowca przy ul. Podwisłocze w Rzeszowie
Przy ul. Podwisłocze w Rzeszowie mogą wyrosnąć dwie wieże, jedna o wysokości 180 m! W środę po południu przeciwko tym planom protestowało około setki mieszkańców sąsiednich bloków. Obawiają się m.in., że budowa kolosa zagrozi konstrukcji budynków, w których mieszkają.
Wieści o tym, że między blokami Nowego Miasta może wyrosnąć wysokościowiec, dotarły do mieszkańców rzeszowskiego osiedla niecały rok temu. Jedna z rzeszowskich firm jeszcze 8 grudnia 2015 r. wystąpiła o wydanie decyzji o warunkach zabudowy dla terenu, na którym stoi parterowy pawilon handlowy z parkingiem. Kiedyś przez lata mieścił się tu m.in. sklep Jedynka, a teraz – Delikatesy Centrum. Firma otrzymała decyzję o warunkach zabudowy dla wieżowca o wysokości 90 m. Decyzję oprotestowali mieszkańcy i Spółdzielnia Mieszkaniowa „Nowe Miasto”, a Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło ją ze względu na uchybienia formalne.
Wieżowce na Nowym Mieście jak pudełka zapałek
– Uchybienia zostały naprawione i procedura wydania kolejnej decyzji o warunkach zabudowy została już wszczęta od nowa – informuje Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. Tylko że nowy wniosek dotyczy już nie budowy 90-metrowego budynku. Teraz mowa jest o budowie dwóch wież, połączonych wspólną podstawą wysoką na sześć kondygnacji. – Najwyższa wieża ma mieć wysokość 180 m i 50 kondygnacji, ma stanąć od strony ul. Podwisłocze – informuje rzecznik.
Przy 180-metrowej wieży wysokie na 35 m bloki na Nowym Mieście, liczące po 12 kondygnacji, będą wyglądały jak pudełka zapałek. Druga wieża ma mieć 11 kondygnacji.
Tadeusz Ferenc zwolennikiem wysokiej zabudowy
Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc cieszy się, bo od lat jest zdeklarowanym zwolennikiem wysokiej zabudowy i drapaczy chmur w Rzeszowie. Ale mieszkańcy Nowego Miasta powodów do radości nie widzą. Ci z sąsiednich bloków dowiedzieli się o ponownym wszczęciu procedury wydania warunków zabudowy i postanowili protestować. Wczoraj około 100 osób spotkało się, by wyrazić sprzeciw wobec tej inwestycji na parkingu przed sklepem Delikatesy Centrum.
Pan Adam mieszka w bloku przy Podwisłocze 28, który bezpośrednio sąsiaduje z działką, na której miałaby powstać nowa inwestycja. – Mieszkam na niskim piętrze. Z planu wynika, że wysokościowiec miałby stanąć w odległości zaledwie około 20 m od moich okien. Od tej strony pokój mają moje dzieci, okna są od strony zachodniej, po południu jest tu jasno i słonecznie. Jeśli nowe bloki stanęłyby przed moim blokiem, żylibyśmy jak w ciemnym tunelu, z wysoką ścianą przed samymi oknami. Nie możemy się na to zgodzić – mówi.
Przeciwko budowie są nie tylko mieszkańcy bloku nr 28. Mieszkańcy wszystkich pobliskich budynków mieszkalnych mają poważne obawy, że taka gigantyczna budowa zagrozi konstrukcji 40-letnich bloków budowanych z wielkiej płyty pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. Są przekonani, że budowa na terenie położonym blisko Wisłoka będzie wymagać palowania, a to spowoduje pękanie płyt w stojących już starych blokach. – Na niektórych budynkach już widać pęknięcia – pokazywali.
Martwią się też o pogorszenie komunikacji na ul. Podwisłocze. – Teraz już jest bardzo źle, nawet bez tych wieżowców. Zaparkować nie ma gdzie, samochody stoją praktycznie wszędzie, zajmują każdy skrawek wolnego miejsca. Przy blokach przy Podwisłoczu są tylko wąskie uliczki, którymi już teraz trudno się poruszać. Jeśli przybędzie samochodów, komunikacja będzie koszmarna – oceniają. – Będziemy robić wszystko, żeby tę inwestycję zahamować – mówili protestujący.
– Procedura wydania decyzji o warunkach zabudowy wciąż trwa, ma zostać zakończona w marcu. Do tego czasu mieszkańcy mogą zgłaszać swoje protesty do Wydziału Architektury Urzędu Miasta Rzeszowa – wyjaśnia rzecznik Chłodnicki.
Nie wyobrażają sobie takiego molocha
Swoje uwagi już wysłała Spółdzielnia Mieszkaniowa „Nowe Miasto”. – Nasze stanowisko pokrywa się ze stanowiskiem naszych mieszkańców – mówi zdecydowanie Kazimierz Bajowski, prezes zarządu SM „Nowe Miasto”. – Mówię szczerze, że nie wyobrażam sobie takiego molocha w tym miejscu. Nie tylko ze względu na bliskie sąsiedztwo jednego z bloków. Nie można mówić, że dla innych mieszkańców Nowego Miasta taka inwestycja nie będzie miała wpływu. Przy porannym i popołudniowym szczycie komunikacyjnym już teraz trudno się tu poruszać samochodem, brakuje parkingów. Inwestor zaplanował dwukondygnacyjny parking podziemny, ale przecież to tereny położone bardzo blisko Wisłoka, nieraz zdarzało się już, że woda podchodziła tak wysoko, że brakowało tylko metra, żeby przelała się na jezdnię. Kiedy zaczną tu kopać, to będzie jeden wielki basen. Taka inwestycja wymusi też konieczność przebudowy całej infrastruktury drogowej, a także kanalizacji, wody i gazu – podkreśla prezes Bajowski. Przypomina też, że Nowe Miasto należy do osiedli z największą liczbą mieszkańców w Rzeszowie i największą gęstością zaludnienia. – Budując takie wieżowce, to tak jakby jedną trzecią całego Nowego Miasta skumulować dodatkowo w jednym miejscu. Nie jestem przeciwny budowie wysokich wieżowców w Rzeszowie, ale niech taki obiekt powstanie w innym miejscu, w którym można zaplanować go z głową – dodaje Bajowski. Na koniec zdradza najważniejszą informację: właścicielem terenu, na którym zaplanowano inwestycję, w większości jest wspólnota nieruchomości Podwisłocze 30, ale Spółdzielnia Mieszkaniowa „Nowe Miasto” posiada na własność ponad 200 m kw. terenu. – Nie mamy zamiaru go sprzedawać. Zresztą to nie byłoby wcale takie proste, bo zgoda na zbycie majątku to nie jest decyzja prezesa, tylko walnego zgromadzenia spółdzielców – mówi prezes spółdzielni. Na razie inwestor nie zgłosił się z ofertą wykupu tej ziemi. Czy budując molocha, mógłby jakoś ominąć 200 m kw. terenu należącego do spółdzielni? – Nie ma takiej możliwości – przekonuje Kazimierz Bajowski.
źródło: http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34 ... zowie.html