Tadeusz Ferenc: "Kierowcy MPK nie zabierają pasażerów" - Tak być nie może - mówi Tadeusz Ferenc. Prezydent Rzeszowa oburzył się na sytuację, w której zobaczył, jak do stojącego na przystanku autobusu MPK biegł młody chłopak. Kierowca zamknął drzwi. I pomimo tego, że chłopak złapał za te drzwi, nie zostały otwarte.
Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa w poniedziałek rano, podczas odprawy dyrektorów, polecił Markowi Filipowi, prezesowi Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, by ten wyciągnął konsekwencje od kierowcy MPK, który zamiast otworzyć drzwi biegnącemu na autobus pasażerowi, odjechał. - Kierowcy mają obowiązek zatrzymywać się na każdym przystanku i patrzeć, czy są pasażerowie. A tego nie robią. Sam to dziś widziałem przy ul. Kwiatkowskiego. Mam też sygnały od mieszkańców, że tak się dzieje. Proszę wyciągnąć konsekwencje wobec kierowcy - mówił Ferenc.
Skargi do MPK w Rzeszowie
- Tę konkretną sprawę będziemy analizowali, sprawdzali okoliczności zdarzenia. Uczulamy kierowców na to, by nie dochodziło do tego typu zdarzeń. I po tym poniedziałkowym sygnale zrobimy to po raz kolejny - zapewnia prezes Filip.
MPK jest wykonawcą usług zleconych przez Zarząd Transportu Miejskiego. Do tej miejskiej jednostki docierają rozmaite skargi dotyczące komunikacji. Wśród nich dość często zdarzają się sygnały dotyczące tego, że kierowcy nie zatrzymują się na przystankach. - Dzieje się tak zazwyczaj na przystankach znajdujących się poza centrum miasta. Wychwytuje to system elektroniczny, który działa w autobusach. Na tej podstawie wiemy, że kilka miesięcy temu jeden z kierowców - chyba rekordzista, na jednym kursie nie zatrzymał się na 14 przystankach. Od razu oczywiście napisaliśmy w tej sprawie pismo do MPK. Bo nie taką usługę zamawiamy i za taką nie powinniśmy płacić - słyszymy w zarządzie transportu.
Rzecznik prezydenta Ferenca: Kierowcy muszą się zatrzymać
W tym konkretnym przypadku autobus na przystanku przy ul. Kwiatkowskiego zatrzymał się. Kierowca odjechał jednak nie dostrzegając biegnącego pasażera. - Kierowcy MPK muszą zatrzymać się na każdym przystanku trasy. Nie muszą otwierać drzwi, gdy nikt nie opuszcza pojazdu i do niego nie wsiada. Ale zatrzymać muszą się obowiązkowo. Zdarzają się takie przypadki, że pasażer znajduje się np. za wiatą i do autobusu zamierza wsiąść, gdy ten zatrzyma się na przystanku. Nie wsiądzie, kiedy autobus pędząc minie przystanek - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
- Stojąc na przystanku kierowca ma obserwować, czy pasażerowie już wsiedli. Jeśli tak się stało może odjeżdżać. Zdarzają się takie sytuacje, że kierowca po raz drugi otwiera drzwi, by wpuścić spóźnionych pasażerów. Nie może jednak tego zrobić w sytuacji, gdy włączył lewy kierunkowskaz i rozpoczął manewr włączania się do ruchu. Wtedy musi obserwować drogę. Dlatego też każdy przypadek nie zabrania pasażera z przystanku trzeba analizować indywidualnie. I o to w przypadku poniedziałkowego zdarzenia na ul. Kwiatkowskiego wystąpiliśmy do MPK - mówią przedstawiciele rzeszowskiego ZTM.
Gazeta Rzeszów