autor: zjwisniowski » 11 gru 2016, 13:26
Cuda, cuda, cuda na Wilkowyi ogłaszają!!!
Przewielebny ksiądz Nowak raczył ogłosić iżby cudów prawdziwych przez swoje uporczywe modlitwy na Wilkowyi miał dokonywać. Atoli zaiste cud za cudem się mu przytrafia...
Po pierwsze, jak wszyscy mogą z większą lub mniejszą zazdrością podziwiać, wymodlił super wypasioną furę. I to już w pierwszych dniach po tym, jak rzeszowski biskup Jego Najwspanialsza i Jedynie Nam Panująca Ekscelencja Jan Wątroba wspaniałomyślnym aktem samowoli, wydarł Zakonowi Ojców Pijarów niemałą część należącego do Nich terytorium parafii i ustanowić raczył nową jednostkę wspomożenia duchownego – czytaj przyszłe centrum zysków wszelakich.
Niejedna owieczka, wbrew swojej woli wcielona pod skrzydła tegoż - teraz i w przyszłości zapewne -cudami słynącego duszyczek naiwnych a bojaźliwych pasterza, o takim osiołku pomarzyć tylko może. No, ale przyznaję Jego Przewielebnemu księdzu Nowakowi rację: jak się wozić to nie byle czym.
O ile dobrze pamiętam z Nowego Testamentu Pan Jezus jak cudów dokonywał to albo chorych uzdrawiał albo głodnych karmił. Nigdy dla siebie i swojej wygody cudów nie czynił a i szatana pokusom sie oparł. Przewielebny, na Olbrachta panujący ksiądz Nowak, z namaszczenia rzeszowskiego biskupa pleban uzurpator, ani chybi poznania innej wersji Ewangelii dostąpić musiał. Zaiste cuda, które czyni dobrze mu służą.
Kolejny cud stał się, jak wspomina ksiądz Nowak, na jego mszy pod drzewkami przy Olbrachta pewnej deszczowej niedzieli. Przewielebny miał tam zobaczyć 60 osób. Ja z matematyki w szkole najgorszy nie byłem, ale nijak się tylu doliczyć nie mogłem, a zastosowałem różne matematyczne metody: dodawanie, liczenie na palcach, mnożenie, nawet potęgowanie. Żadnym sposobem mi tyle nie wyszło. Przewielebny ksiądz Nowak obecnych tam 20 osób “z hakiem” rozmnożyć zdołał do 60.
Jeśli to jednak nie był cud to może ksiądz Nowak w szkole lekcje matematyki rzadziej nawiedzał lub po prostu mu nie szło w tym przedmiocie. A może, jak to zwykle z wiekiem bywa, wzrok się Jego Przewielebności pogarszać zaczął i udać się powinien po pomoc do odpowiedniego lekarza okulisty. Tu też jednak cudu potrzeba, bo kolejki takie, że trudno się dostać.
Ksiądz Nowak ogłasza, że prace budowy budynku parafialnego idą zgodnie z planem i o dalsze modlitwy prosi. Czyż nie jest to kolejny cud? Pieniędzy nie potrzeba tylko modlitwą wspomagać.
Po prostu stoliczku nakryj się... Cuda, cuda, a może OBŁUDA?!
Radować się więc mogą owieczki księdza Nowaka, że taki oto Cudów Twórca im się przytrafił.
Księdzu Nowakowi bardzo na „modlitwach” zależy, bo budynek, choćby i prowizoryczny wielką konieczność stanowi. Potrzebne jest miejsce, gdzie by ochocze baranki, te z Olbrachta i te nowo przybyłe, i te - jak marzy pleban z biskupem - licznie jeszcze przybyć mające, nabożnie “golić i strzyc” można było.
Niezłe takie „modlitwy”, że Przewielebny ksiądz Nowak się modli i dostaje a jego owieczki jak się modlą to dawać muszą.
Pozostaje tylko czekać na kolejne księdza Nowaka cudów przypadki…