Witam,
trafiłam na to forum przypadkiem szukając informacji o powstającej hali sportowej przy Hetmańskiej. Zaczęło się od tego, że wyszłam na spacer z moją najmłodszą. Dzień był piękny, słońce świeciło, aż tu nagle oczy musiałam zmrużyć. Mrużę, mrużę, mrugam, mrugam, przecieram, rany boskie, co to??? Sen to czy jawa? Skręcam, podchodzę bliżej- Jezu najsłodszy- czy świat oszalał czy ja jestem nienormalna? Przecież jeszcze niedawno tędy szłam i cieszyłam się na myśl, że oto powstaje coś nowego, że kolejna inwestycja, itp, itd, a teraz jakoś nijak we mnie radości, nawet wcale mi nie do śmiechu... Tutaj wyjaśnić muszę, że jestem rodowitą rzeszowianką, aczkolwiek od lat 15 zamieszkuję zupełnie inny region Polski. Do Rzeszowa zaś z przyjemnością witam 2-3 razy do roku. Cieszę się na zmiany, rozwój, kolejne inwestycję, jednakże nie brak we mnie zgorzknienia. Pojawia się ono między innymi na takich jak dzisiejszy spacerach.
Przejrzałam wątek i zgadzam się z zamieszczoną tu opinią- toż to faktycznie stodoła. Nie dość, ze stodoła, to jeszcze pstrokata. Budynek jednoznacznie nawiązuje do wyglądu jakiegoś dyskontu spożywczego. Tego rodzaju hangary projektowało się chyba w latach '70? Nie znalazłam niestety informacji, cóż to za mistrz stworzył to "dzieło"- może widnieje jeszcze w planach sprzed kilkudziesięciu lat? To tłumaczyłoby sprawę. Jednak zazwyczaj jak się projektuje budynek, to od razu i elewację, a tutaj czytam, że wybór NIEZWYKŁYCH barw to w rzeczywistości wybór demokratyczny. Ot, zeszło się stado znawców tematu i wybrali. Pani, co lubi jelonki na rykowisku, pan, który gustuje w pomarańczach, może jeszcze ktoś od hodowli kanarków- i to zacne grono ustaliło, jak upstrzyć przestrzeń nomen omen PUBLICZNĄ. Wiadomo- publiczne, czyli niczyje, można robić co się żywnie podoba. Można pomalować w paski, prążki, kropki, zielony, fiolet, niebieski- byle było mocno i żeby się WYRÓŻNIAŁO. I tak powoli okolice Hetmańskiej się "pięknie" wyróżniają. Idę spacerkiem i co krok to wyróżnienie na mnie spogląda. Tu coś zielonego. Ty zielony? To ja muszę się bardziej wyróżnić, będę jeszcze bardziej zielony! Spogląda na to budynek zza rogu- Ale się wyróżniły, to ja się zrobię na pomarańczowo! I jeszcze żółty akcent! Ależ jestem wyróżniony! Kto następny? To może ja? Muszę się bardzo postarać, by wyróżnić się jeszcze bardziej. I tak dalej jak sądzę trwać to będzie, aż cała Hetmańska i okolice zapłoną feerią kolorów, w głowach nam się zakręci, zwariujemy od tych wyróżnień, może lepiej w domu zostać, tu swojsko, anielsko, szaro, buro- spokojnie.
Drodzy Państwo- o gustach się nie dyskutuje. Gusta można przelewać na ściany własnego domu. Można mieć i martwą naturę, słoneczniki Van Gogha, Monę Lisę, róż, czerwień- co kto sobie chce. Architektura zaś i projektowanie przestrzeni publicznej to trochę inna bajka. Tu nie ma demokracji, tutaj mamy rząd fachowców. Fachowiec, który zna się na rzeczy zaprojektuje tę przestrzeń tak, by służyła ona wszystkim- do spokoju, wypoczynku, zabawy. By nie kłuła w oczy. By nie trzeba było się za nią wstydzić.
Niestety obawiam się, że do tego nam jeszcze baaardzo daleko. Nie wiem, ile czasu musi jeszcze minąć, by kac po PRL'u przestał nas męczyć i byśmy zrozumieli, że szarości i beże to najlepsze kolory dla PUBLICZNEGO otoczenia. A jeśli chce się eksperymentować z kolorem, trzeba to robić bardzo rozważnie, pod okiem doświadczonego projektanta. Albo iść na żywioł- ale w swoich własnych czterech ścianach.
Na koniec mojego pewnie przydługiego postu załączam zdjęcia, które porobiłam podczas godzinnego spaceru w okolicach ulicy Hetmańskiej. Dałabym mu jakiś tytuł typu KOSZMARKI albo bardziej dramatycznie NIE RÓB MI TEGO... Koś napisze zapewne: Mnie się to podoba... Jasne, ja też lubię zapach bigosu- ale nie na ulicy, nie od sąsiada. Pamiętajmy- przestrzeń miasta jest WSPÓLNA! Nie pozwólmy jej zaśmiecać, zasmradzać i zabazgrać