autor: Steeler » 10 mar 2019, 19:52
Prawda, jak zwykle, leży gdzieś po środku. Ten wątek dobitnie to pokazuje, choć - na szczęście - pojawiają się głosy rozsądku.
Otóż, tak - prawdą jest, że w temacie infrastruktury prospołecznej Rzeszów ma sporo do nadrobienia. Padło jednak tutaj zdanie forumowicza ArDomin: "Coraz więcej ludzi to rozumie i jak tak dalej pójdzie to właśnie wykopie ludzi Ferenca ze stołków". Pokazuje ono tylko tyle - i aż tyle - że polityka Tadeusza Ferenca jest, na dzień dzisiejszy, przez większość mieszkańców Rzeszowa odbierana pozytywnie. A to znowuż oznacza, że dla tych ludzi takie potrzeby, o jakich rozmawiacie, nie są na pierwszym miejscu. Czy to świadczy o tych ludziach źle? A może dobrze? Moim zdaniem zdaniem to nie do końca podlega takiej ocenie. Struktura demograficzna i migracyjna miasta jest taka, a nie inna i potrzeba czasu, by takie osoby nasyciły się tym co jest, a w konsekwencji zauważyli potrzeby wyższego stopnia niż nowe mieszkania i praca (abstrahując od zarobków). Tu nie chodzi o konsumpcyjny styl życia i brak upodobania do innych rozrywek. Takie same mechanizmy funkcjonują w całej polskiej społeczności, która w pewnych obszarach odstaje od państw bardziej ucywilizowanych i musi się tego, po prostu, nauczyć. A kiedy już się nauczy, to rzeczywiście, propozycje obecnej władzy staną się mało interesujące.
Po drugie, jest takie stare, a mądre powiedzenie: "Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma". Daliście przykłady kilku polskich miast, m.in. przewinął się tutaj Toruń. Uwielbiam to miasto! Mam rodzinę w tamtych stronach, co więcej, tam są moje korzenie. I jak byłem tam na ubiegłorocznych wakacjach, to upajałem się ichniejszą starówką. Ale moja rodzina, która mieszka w tamtych stronach, jest wobec tego miasta o wiele bardziej krytyczna. Podkreślają problemy, których tak nie widać z zewnątrz i niejako dziwią się memu zachwytowi. Inny przykład - Kraków i Wrocław. Wielokrotnie przywoływane jako Eldorado przy Rzeszowie. A jak słucham/czytam mieszkańców Krakowa czy Wrocławia, to mam wrażenie, że większość z nich jest tam za karę i tylko dobrze płatna praca ich trzyma. Poznań to już w ogóle jest widziany jako ruina, a Warszawa kosmopolityczny motłoch, gdzie wszyscy żyją w pędzie.
Każde miasto ma swoje problemy, są takie, które borykają się z tym, czego nie odczuwamy w Rzeszowie. Nie chcę, aby brzmiało to jako usprawiedliwienie. Wręcz przeciwnie - sam, na dzień dzisiejszy, negatywnie oceniam prezydenturę Tadeusza i uważam, że powinien już przejść na emeryturę. Tak jak młody piłkarz, aby się rozwinąć, musi opuścić polski klub i wypłynąć w Bundeslidze czy Serie A, tak i w Rzeszowie pewien poziom został przez pana Ferenca osiągnięty i żeby zrobić krok dalej, potrzeba człowieka z inną wizją. Nie jest jednak tak dramatycznie, jak część z was uważa i tak jak wspomniał - może zbyt egoistycznie - forumowicz Arrival - to nie są dobra "pierwszej potrzeby". Sam się związałem z Rzeszowem zawodowo i w niedalekiej perspektywie mieszkaniowo, bolączki przez was poruszane są przeze mnie na swój sposób odczuwane, ale subiektywnie odbieram to miasto jako dobre miejsce do życia. Nie popadajmy w marazm, nie idźmy w minimalizm, ale i nie róbmy z Rzeszowa zadupia bez perspektyw, bo to po prostu jest nieprawdziwy obraz stolicy Podkarpacia.