jasiop pisze:porteño pisze:1. Miasto.
2. Na praktycznie wszystkich.
Poza ścieżkami wzdłuż Wisłoka, niemal wszystkie poprowadzone są zaraz przy głównych drogach.
Twoim zdaniem to źle ? nie powinno ich tam być ?
Tam, gdzie nie ma alternatywy i miejsca jest wystarczająco dla wszystkich użytkowników traktu (pieszych, rowerzystów i kierowców), mogą być, ale na wąskich drogach dojazdowych do osiedli o charakterze wiejskim, gdzie trzeba by było wykupywać grunty, liczyć co do centymetra, a i tak będzie ciasno, to głupota, bo wszyscy poza kierowcami i tak będą wdychali spaliny.
icetruck pisze:porteño pisze:Podstawowe pytanie powinno brzmieć dlaczego usilnie próbuje się wciskać ścieżki rowerowe wzdłuż ruchliwych ulic.
nóż się w kieszeni otwiera, co to za głupie pytanie?
być może dlatego, żeby dało się przejechać rowerem z punktu A do punktu B bez potrzeby jazdy jezdnią o dwóch pasach? (co jest średnio przyjemne i dla rowerzysty i dla samochodów, o bezpieczeństwie nie wspomnę)
wg. ciebie należałoby olać ścieżki przy głównych drogach i budować je gdzie? w lesie?
Żadne pytanie nie jest głupie, takowe mogą być jedynie odpowiedzi, a noża w kieszeni lepiej nie nosić.
Z punktu A do punktu B, jak już pisałem, da się zazwyczaj wytyczyć wiele dróg i traktów. Poczytaj najpierw dyskusję, zanim zabierzesz głos, bo średnio przyjemne jest powtarzanie i czytanie w kółko tego samego.
W lesie ścieżki też są potrzebne, ale chyba za wielu lasów w mieście nie mamy, prawda?
Budować je należy w miarę możliwości drogami alternatywnymi.
Arrival pisze:porteño pisze:Zupełnie się nie zgadzam. Z punktu A na Słocinie do punktu B w centrum można wytyczyć co najmniej kilkanaście atrakcyjnych przebiegów ścieżek poza drogowymi szlakami komunikacyjnymi, nawet zahaczając o markety i urzędy. Jeśli nie zaczniemy łączyć poszczególnych funkcji roweru i nie zaczniemy być innowacyjni, to nadal tkwić będziemy mentalnie w epoce sprzed 25 lat. Myśleć trzeba perspektywicznie, rekreacja nawet w mieście jest dziś niezbędna.
Przecież mi chodziło o to, że celem jest sytuacja, w której rowerem można dojechać wszędzie tam gdzie samochodem, a nie tylko do konkretnych marketów czy urzędów - to były jedynie przykłady.
Rekreację już mamy. Jeśli ktoś jeździ rekreacyjnie na rowerze to ma w Rzeszowie wiele miejsc. Jeśli ktoś jeździ więcej niż rekreacyjnie to sobie jedzie poza miasto. Kiedy robię trening na 100-200 km to ciężko mi sobie wyobrazić robienie tego po miejskich ścieżkach rowerowych. Infrastrukturę rowerową w mieście buduje się dla tych, którzy chcieliby się przesiąść z samochodu na rower przy załatwianiu codziennych spraw, a nie dla tych którzy chcą popedałować 30 min po pracy dla zdrowia.
No a wszędzie to znaczy gdzie? Rowerem dojechać można w więcej miejsc niż samochodem, który często trzeba zaparkować z dala od celu wyprawy, zwłaszcza w przypadku ścisłego centrum. Co ma znaczyć, że "rekreację już mamy"? Chyba nie zrozumiałeś w ogóle mojej wypowiedzi. Dotyczyła ona łączenia poszczególnych funkcji roweru. Nie pisałem o jeździe w celach rekreacyjnych. Cel każdy może mieć dowolny, ale PRZY OKAZJI zaczerpuje świeżego powietrza, a nie dozy spalin, wówczas funkcja rekreacyjna wpisuje się niejako samowolnie w transportową. Jeśli ktoś jedzie do hipermarketu na cotygodniowe zakupy, to raczej z samochodu na rower się nie przesiądzie. Podobnie gdy wybiera się w garniturze na rozmowę o pracę, biznesowe spotkanie itd. Rower samochodu nie zastąpi, jak i samochód roweru. Aby jednym i drugim łatwiej się poruszało, należy stworzyć im właśnie osobne trakty komunikacyjne, na ile to oczywiście możliwe.