Równie dobrze można zlikwidować 90% sygnalizacji świetlnej w mieście i nic się nie stanie. Też będzie codziennie przejeżdżało X samochodów i jakoś sobie poradzimy, a raz na pół roku będzie dochodziło do tragedii.
Kierowca nie popatrzył, jasne, że jego wina i nic go nie usprawiedliwia. Tak samo jak np. pieszych potrąconych na przejściach bo nie patrzyli. Tylko co z tego. Infrastruktura ma wspierać uczestników ruchu i ma być tak zrobiona, żeby eliminować pomyłki.
Bo wypadki najczęściej nie biorą się z czystej głupoty tylko właśnie z chwilowego błędu. Ktoś 10000x się zatrzyma przed przejazdem, a za 10001 się rozproszy, może kichnie bo jest przeziębiony, może się kłócił z dziewczyną - zdarza się.
Te przejazdy na Warszawskiej to parodia. Sprawa stała się medialna i ludzie z innych części kraju widzą to na street view i nie mogą uwierzyć, że przy drodze krajowej z ogromnym ruchem takie coś może mieć miejsce. W polach niekiedy są szlabany np.
https://www.google.pl/maps/@50.0531651, ... 312!8i6656a co dopiero przy drodze wojewódzkiej. Ludzie jadąc od Rzeszowa szukają luki i często wjeżdżają szybko byle się schować.
Ja w tym miejscu jestem przynajmniej kilka razy w tygodniu od kilku lat i miałem wielkie szczęście bo nigdy szynobusu na nim nie spotkałem. Przez to zawsze myślałem, że jeżdżą one w tym miejscu duuuużo wolniej. Taka prędkość pociągu przy takiej drodze i niestrzeżonym przejeździe z zerową widocznością (kiedy ktoś stoi na pasie obok) to gwarancja problemów. I one się pojawiają, co kilka miesięcy słyszymy o kolizjach/wypadkach na torach wzdłuż Warszawskiej.