http://czytajrzeszow.pl/?idd=10&id=1087 ... &pagebl1=0Minął dokładnie miesiąc od momentu gdy pisaliśmy o straszących rzeszowian stacjach rowerowych systemu RoweRes. Artykuł ten można przeczytać TUTAJ.
Chociaż wydawało się wówczas, że po naszym materiale zdewastowane stacje w końcu zostaną usunięte, jest jeszcze gorzej. W niektórych miejscach, np. przy al. Cieplińskiego czy przy placu Wolności, owszem, zdemontowano same instalacje stacji rowerowych, pozostawiono tam jednak straszliwy bałagan. Na miejscu leżą betonowe pyty, stosy kostki brukowej, metalowe elementy, a przy Cieplińskiego do dołka powstałego po demontażu wrzucono duże kawałki styropianu i folii. Z kolei przy ul. Gałęzowskiego stacja rowerowa nadal stoi, tyle, że ma otwarte drzwiczki. Być może pozostawiono je dlatego otwarte, że wcześniej wymontowano ze stacji jakieś elementy wyposażenia. Trudno to nam ocenić. W każdym razie całość robi przygnębiające wrażenie, a taki stan utrzymuje się już od wielu dni.
Czy ten widok nie przeszkadza miejskim urzędnikom? Najwyraźniej nie, bo mijają kolejne tygodnie, a byłego już operatora systemu nikt ani nie rozlicza z demontażu stacji, ani nie wywiera nacisku, by należące do miasta miejsca doprowadzić wreszcie do porządku.
Przypomnijmy, że miasto rozwiązało umowę z operatorem systemu, firmą WIMSystem jeszcze w czerwcu. Jak widać, firma wcale nie kwapi się jednak do ostatecznego usunięcia i uporządkowania terenu stacji, które od dawna nie funkcjonują. Teraz, kiedy umowa z miastem wygasła, to miejskim urzędnikom powinno zależeć, by były już dzierżawca opróżnił należące do miasta działki ze swoich instalacji.
W sierpniu rzecznik prezydenta, Maciej Chłodnicki mówił nam jednak: - Na ten moment mogę poinformować, że umowa na dzierżawę została zakończona, natomiast to kiedy i jak zostanie usunięta infrastruktura RoweResu, to zależy już od właściciela tego sprzętu. My tylko udostępniliśmy tereny pod dzierżawę i nie mamy na to wpływu.
Czy właściciel terenu nie ma wpływu na to co dzieje się na jego własności? To pytanie nie wymaga chyba odpowiedzi.
Z kolei właściciel stacji miesiąc temu deklarował: - Jeżeli chodzi o infrastrukturę to faktycznie, to my odpowiadamy za demontaż sprzętu i mogę potwierdzić, że operacja usuwania stacji RoweRes trwa. Nie mogę zapewnić kiedy wszystkie stacje zostaną usunięte, ale część z nich jak np. na Podwisłoczu czy przy alei Armii Krajowej została już zdemontowana. Pozostałe chcieliśmy zdemontować, ale w związku z problemami administracyjnymi (usunięcie niektórych stacji wymaga pozwolenia na demontaż), a także deszczową pogodą w lipcu, która uniemożliwiała wejście na stacje ze sprzętem, akcja demontażu nam się wydłuża - tłumaczył Wacław Mac, przedstawiciel WIMSystem.
W kontekście obecnej sytuacji, tamte tłumaczenia wyglądają zupełnie niewiarygodnie. Jak długo mogą trwać problemy administracyjne z prostym demontażem? Jeśli w porządkach przeszkadzała z kolei deszczowa pogoda w lipcu, to jak bardzo musi przeszkadzać obecna, jesienna już aura?
Niektórzy rzeszowianie zadają sobie pytanie, z czego wynika tak ogromna tolerancja wobec poczynań operatora niedziałającego już systemu RoweRes ze strony władz „stolicy innowacji”. Miejmy nadzieję, że ktoś w ratuszu, Straży Miejskiej, Biurze Gospodarki Mieniem, czy innych jednostkach podległych władzom miasta obudzi się w końcu i skończy z tą kompromitującą sytuacją.