OloB, ale nie zrozumiałeś chyba tego prawa. Piszesz:
OloB pisze:...wydaje mi się, że należy jednak pomyśleć o zlikwidowaniu barier...
Zasada wydaje się prosta - jeśli do arterii wlewa się więcej niż wynosi zdolność do przepuszczenia w jej najmniej wydajnym punkcie, zawsze zrobi się zator. Jeśli zlikwidować zator przepływ może być powolny (przy dużym natężeniu ruchu) ale ciągły. A chyba chodzi o to właśnie aby nie robić zatorów. Oczywiście należy zadbać o to, aby do arterii nie wlewało się zbyt dużo samochodów.
To się ze sobą kłóci. "Wydaje mi się" to w twoim przypadku słowo - klucz. Prawo Lewisa-Mogridge’a właśnie o tym mówi, że zlikwidowanie takich zatorów (wikipedia.org) "poszerzanie dróg nie prowadzi do zwiększenia ich przepustowości, ponieważ ruch na takiej ulicy powiększa się tak, aby maksymalnie wypełnić nową (zwiększoną) przepustowość". Więc zatory dalej będą.
Poszerzanie drogi = 'wlewanie' większej ilości pojazdów do arterii. W jaki sposób chciałbyś temu zapobiec, tzn zwiększeniu ilości samochodów, jeśli jest to naturalna odpowiedź na poszerzenie drogi w danym miejscu? Zwiększyć przepustowość można jeszcze zwiększając średnią prędkości na danym odcinku, ale to jest w mieście trudne do osiągnięcia (niebezpieczne, choć akurat w tym miejscu ta prędkość i tak jest podniesiona)
OloB pisze:Dlatego, wracając do wspomnianego wyżej wniosku, należy ułatwić poruszanie się po mieście z użyciem transportu publicznego oraz rowerów. Jednocześnie należy zniechęcać do korzystania z samochodu.
Nawet nie chodzi o zniechęcenie do korzystania z samochodu, ale o zachęcanie do korzystania z innych środków. No i tutaj (przynajmniej teoretycznie) pole do popisów ma komunikacja zbiorowa. Zwiększenie liczby kursów, większe autobusy, bus-pasy, taktowanie, insfrastruktura rowerowa, wiele rzeczy możnaby wymienić. Od tego trzeba zacząć.