autor: porteño » 24 lip 2014, 19:27
Fala krytycyzmu, jaka zalewa pomysł kolejki nadziemnej, jest co najmniej kuriozalna. Owszem, racjonalizm w wydawaniu publicznych pieniędzy jest zawsze wskazany, lecz skoro i tak w większości projekt ten będzie sfinansowany z unijnych środków, to nie lepiej mieć coś, czym jeszcze żadne miasto w Polsce poszczycić się nie może?
Ja pójdę o krok dalej i zaproponuję nie tylko zwykłą kolejkę na betonowych słupach - bowiem takowych już wiele na świecie powstało - ale unikatowe połączenie transportu miejskiego z koncepcją lunaparku. Przecież ten pojazd może nie tylko wozić ludzi do pracy, lecz także przyciągać turystów, którzy z góry mieliby możliwość podziwiania najatrakcyjniejszych miejsc w Rzeszowie, a nawet i poza nim. Tym samym trasa kolejki nie powinna zbiegać się z głównymi arteriami miasta, a raczej wieść głównie przez te ciekawe punkty, gdzie niekoniecznie mamy komunikację autobusową. Takie rozwiązanie zapewni dodatkowo wygodę mieszkańcom, którzy w wielu przypadkach do kolejki będą mieli bliżej aniżeli do innych środków transportu. Za przykład niech posłuży Nowe Miasto. Gdyby przepuścić linię kolejki środkiem dzielnicy, zyskają na tym choćby mieszkańcy wielu wieżowców z okolic ulicy Świadka, którzy obecnie mają daleko do przystanków zarówno przy Rejtana, Powstańców Warszawy, jak i Podwisłoczu. Podobna sytuacja może mieć miejsce na tym nowym osiedlu wzdłuż Architektów, skąd do najbliższego przystanku trzeba gdzieś przez tory i jakieś inne przeszkody aż do Podkarpackiej wędrować. Kolejka jest znakomitą okazją dotarcia do poszczególnych miejsc wówczas, gdy brakuje tam porządnej drogi, zatem w miejsce pokrywania trasy legendarnego już Koła (które by na tym z pewnością ucierpiało, bo pewnie każdy wybrałby kolejkę), wytyczyłbym na przykład nadziemną linię następująco: ze Słociny Górnej, gdzie w pobliżu kapliczki św. Rocha upatruję już od dawna stworzenia czegoś wyjątkowego (z taką panoramą na miasto to niezbędny punkt na jakąś atrakcję turystyczną); poprzez przystanek na Zalesiu w pobliżu Uniwersytetu bądź tego planowanego minizoo; następnie Drabiniance, gdzie bloków i szeregówek przybywa jak grzybów po deszczu; przy Żwirowni; jakimś nowoczesnym mostem na drugą stronę zalewu i Lisią Górę; potem można by wynegocjować od WSK, by kolejka przeszła nad ich zakładami, by dalej zatrzymać się na kampusie Politechniki oraz w okolicach tego wspomnianego osiedla po przeciwnej stronie Podkarpackiej. W miarę rozrostu osiedli na Staroniwie i Przybyszówce, można i tam kolejkę doprowadzić. Jeśli zaś chodzi o centrum, to z racji dość gęstej zabudowy postulowałbym dość kontrowersyjne rozwiązanie puszczenia linii po dachach części z kamienic w taki sposób, by z dołu widać było tylko jadący skład, a nie szynę/-y. Technologia przy tym musi gwarantować mieszkańcom ciszę i spokój, zatem odpadają hałaśliwe składy typu metro. I pomyśleć, że na przykład kolejka przejechałaby po dachu wieżowców na Nowym Mieście czy Baranówce - nie dość, że oszczędzono by miastu wielu ohydnych słupów, to jeszcze jakie widoki by się stamtąd roztaczały! Stańmy się wreszcie tą stolicą innowacji, bo póki co to tylko kopiujemy...