kornik pisze:1. Tak, punkty kolizji należy ograniczać: bezkolizyjne lewoskręty, ograniczanie zielonych strzałek, likwidację niepotrzebnych kolizji pieszy-rowerzysta (poprzez likwidację zatok)
Punkty kolizji zawsze będą, a zatoki akurat je właśnie ograniczają.
kornik pisze:2. Bardziej łopatologicznie chyba się nie da: przyjmmując odl. dojścia do przystanku na 300 m, przystanek położony tuż za skrzyżowaniem obsługuje (dla uproszczenia pomińmy długości przejść i przystanku) 300 metrów ulicy w każdą stronę. Razy cztery wloty razy dwa chodniki przy każdym daje w sumie 2400 m. Jak jest oddalony o 100 m, to obsługuje po 200 m na 7 chodnikach i 400 na jednym, co daje w sumie 1800 m. 600 mniej. Przystanek jest mniej wydajny, trzeba ich stawiać więcej dla utrzymania takiego samego poziomu obsługi, komunikacja miejska jest droższa w utrzymaniu.
Da się bardziej łopatologicznie: przystanki nie obsługują ulic, tylko konkretne obiekty, a te na samych ulicach nie stoją, więc przystanek jest wydajny w pobliżu tychże obiektów, a nie tylko przejść dla pieszych i iluś tam metrów chodnika. Absurdalne, oderwane od rzeczywistości wyliczenia.
kornik pisze:4. Parę postów wyżej zarzucałeś mi, że chę organizować miasto pod dyktando MPK, a sam teraz chcesz organizować miasto pod dyktando FlixBusa
Zgrywasz się, czy już argumentów Ci zabrakło?
Organizacja ruchu w mieście winna być dostosowana do większości uczestników ruchu - autobusy podmiejskie, dalekobieżne, autokary, minibusy, taksówki, ciężarówki, wozy dostawcze, uprzywilejowane (policja, straż, karetki), motory, skutery i najzwyklejsze samochody osobowe są znacznie większą grupą od autobusów MPK, więc nonsensem jest im wszystkim kazać czekać za autobusem zatrzymującym się co kawałek na środku drogi, aż pasażerowie (niekiedy spóźnieni, biegnący, innym razem zagubieni, pytający o drogę, kupujący bilety, kalecy, starsi, z dziećmi, zwierzętami itd.) do niego łaskawie powsiadają.
kornik pisze:1. "obiekty docelowe rzadko stoją na wlotach"
A gdzie niby? Ludzie poruszają się wzdłuż ulic, skąd są wejścia do celów podróży. Do dworca jest 250 m, do VI LO 320 m, do II LO 500m. Taka sobie ta obsługa. Gdyby przystanek przesunąć bliżej ronda, to bez problemu można by zbudować drugi na Wiadukcie. A tak to jest rozwiązanie do wszystkiego, czyli do niczego.
2. Cieplińskiego park obsługuje park? Strzelam, że jednak Jałowego i Sokoła, gdzie trzeba dymać bez sensu dodatkowe 40 metrów.
1. Gdzie? No, bloki to najczęściej mają klatki w podwórzach. Instytucje też niekoniecznie stoją na skrzyżowaniach. Choćby dworzec nie jest przy żadnym. Wedle Twojej teorii przystanek początkowy koła musiałby być przesunięty albo do wlotu Asnyka, albo Bardowskiego, choć nikt chyba nie zaprzeczy, że jego głównym celem jest wysadzić pasażera możliwie najbliżej wejścia na perony, a nie przy jakiejś krzyżówce. Co do przystanku na wiadukcie, to jakieś wolne żarty chyba. Jeszcze może bez zatoczki? Jasne, niech główną wylotówkę całkiem zablokuje, a ludzie niech po schodach biegają. Ale zaraz zaraz, przecież tam żadnego wlotu nie ma, hmmm, co ten biedny przystanek tam obsłuży?
2. "Dymać" to chyba jednak co innego znaczy, buahaha. A wyborowym strzelcem nie jesteś, bo zarówno park, jak również ryneczek Balcerowicza, starówka oraz większa część osiedla wzdłuż Pułaskiego jest obsługiwana z tego właśnie przystanku, więc nie, nie tylko Jałowego i Sokoła.
kornik pisze:Jasne, bo nie ma nic pomiędzy rondem Dmowskiego a Rynkiem.
Bez problemu można puścić krótkie autobusy przez Słowackiego <-> Matejki, po uprzednim wywaleniu samochodów. A gdyby Rzeszów leżał w Niemczech, to po 3 Maja jeździłby tramwaj i nikogo by to nie dziwiło.
To całe szczęście nie leży. A krótkie autobusy na starówce to kolejna "złota myśl". Już widzę, jak ludzie ochoczo się przesiadają z normalnego autobusu do jakiegoś małego, żeby 500 metrów się podsunąć, oczywiście cierpliwie będą czekali na przesiadkę, kolejny bilet skasują, potem jeszcze wracając do siebie na osiedle też będą w mały autobus się przesiadać.
Aż szkoda komentować... A te tramwaje na 3 Maja to przypadkiem przestrzeni pieszym nie zabiorą? No jak to tak?!
kornik pisze:Nie trzeba chyba wielkiego pomyślunku, żeby zrozumieć, że zdjęcie pokazuje pewne zjawisko i niekoniecznie chodzi o ten akurat przystanek... ale dobra. Idę z torbą/dziewczyną/chłopakiem/pcham wózek. Chcę iść prosto do Lisa-Kuli a nie naokoło po parku. I muszę się przeciskać między pasażerami autobusu, bo jakiś geniusz w imię wygody jazdy samochodem zmniejsza powierzchnię dostępną dla pieszych tam, gdzie jest najbardziej potrzebna. Trudno o bardziej czytelny sygnał od miasta: jedź samochodem, masz szeroką drogę!
Oczywiście, parę metrów wąskiego chodnika jest tak czytelnym sygnałem, że ja się zastanawiam, jakim cudem jeszcze jacyś piesi się ostali w tym mieście. Nie ma to jak paranoidalne wyolbrzymianie rzeczywistości. Akurat szeroka powierzchnia dla pieszych najbardziej potrzebna jest właśnie w parkach, a nie przy ruchliwych ulicach.
kornik pisze:porteño pisze:Chcąc uniknąć jakichkolwiek sytuacji kolizyjnych z rowerzystami, należałoby chyba wszystkie ścieżki puścić mostami lub tunelami. Już nie róbmy scen.
A można po prostu wywalić zatokę, zrobić układ chodnik-ddr-peron i mamy dwa punkty kolizji mniej
A do peronu z chodnika to dofruniesz, tak? Dokładnie te same punkty kolizji.
kornik pisze:Jeśli jakieś rozwiązanie pozwala na zmieszczenie na tej samej przetrzeni większej ilości funkcji niż inne rozwiązanie, to jest lepsze i moje uważanie o samochodach nie ma tutaj nic do rzeczy.
Znowu prosty przykład: mam do rozmieszczenia 100 miejsc postojowych. Dzięki wywaleniu zatoki dwa miejsca umieszczę przed peronem i dwa za. Dzięki temu uwolnione w innym miejscu 9,2 m2 mogę przeznaczyć na co innego.
A miejsca dla autobusu dalej brak... Dajmy na to, że wyprzedzi swój rozkład i dojedzie do danego przystanku kilka minut za wcześnie. Będzie sobie tak zatem czekał na środku ulicy, aż wybije jego godzina odjazdu. No genialne rozwiązanie!
kornik pisze:Obsługa przystanku to także wyjazd z zatoki, gdzie trzeba czekać aż któryś kierowca łaskawie się zatrzyma.
Uprzywilejować autobusy przy wyjeździe z zatoki i po sprawie.
kornik pisze: Miejsce pracy i nauki też mam przeprowadzić pod las? Pewnie, wszyscy się wyprowadźmy z miasta, a potem narzekajmy, że korki.
Tylko że to właśnie Ty swoimi "bezzatokowymi" pomysłami chcesz zwiększać korki.
kornik pisze:No, i jak jest podzielona ta przestrzeń? Ja tam widzę każdy skrawek przestrzeni przeznaczony pod samochody, zero dróg rowerowych i wąziutkie chodniki, od których śmiech ogarnia. Dla przykładu:
Lisa-Kuli: samochody 13,2 m, komunikacja miejska: 3 m, piesi: 3,8 m, rowery: 0 m
I co niby ta Cieplińskiego sobą reprezentuje? Ściek komunikacyjny od jednej galeryji handlowej do drugiej galeryji, a pomiędzy nie ma co robić bo nic tam nie ma
Galeryji? Takiego słowa nawet nie ma. Wzdłuż Cieplińskiego jest park, gdybyś przeoczył, więc miejsca dla pieszych nie brakuje, a i rowerzysta może sobie poużywać. Ulica to ulica, więc trudno żeby nie reprezentowała sobą funkcji, do której została stworzona.
Grzegorz44 pisze:Szkoda czasu na taką dyskusję. Forowanie transportu publicznego w sposób, który ma całkowicie ograniczyć/utrudnić ruch samochodów osobowych (którego elementem jest m.in. postulat likwidacji zatok autobusowych), to po prostu projekt ściśle ideologiczny. Jest to ideologia zakładająca, że samochód osobowy=ZŁO, a autobus (inny pojazd komunikacji miejskiej)=DOBRO, nie oglądając się na jakiekolwiek inne okoliczności. Zgodnie z nią najlepiej zakazać ruchu samochodów osobowych w mieście i dopuścić tylko podróżowanie autobusami ewentualnie pieszo, no i oczywiście rowerami. Ideologie mają jednak to do siebie, że dość szybko przeradzają się w zwykły fanatyzm.
Najlepsze podsumowanie całej dysputy. Fanatyzmem to tutaj powiewa już od jakiegoś czasu.