Nie ma większej zbrodni na rozwoju miasta niż uchwalić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Wyjaśnię choć to nie na temat.
W Usa gdzie podatek katastralny nie opłaca się nisko budować w centrum. Centrum to najdroższa ziemia i najwyższe podatki. Dlatego ścisłe centrum to wieżowce a czym dalej od centrum ceny ziemi, wynajmu podatki niższe i niższe też budynki. W Polsce nie ma podatku katastralnego więc to co wydaje się być naturalne w wyglądzie miasta czyli centrum= skupisko wysokiej zabudowy u nas tego brak. U nas właściciel ziemi nie płaci wielkości podatku w uzależnieniu od odległości od centrum. Gdy miasto opracowuje MPZP to musi uwzględniać przedszkola, parkingi, parki, drogi... i tu jest problem bo właściciel działki nigdy nie zgodzą się na narzucenie co ma powstać na jego działce. Przykład z Kielc gdzie po powstaniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego właściciele poszli do sądu i miasto a raczej podatnicy musieli zapłacić idące w mln złotych odszkodowanie. Na logikę nigdy przy tym planie nie osiągnie się kompromisu bo właściciel działki zawsze jest postawiony pod ścianą z narzuconym wyborem co może a czego nie może. Dlatego normą u nas że ktoś chce stawiać wieżowce na Zalesiu i są protesty, chce stawiać na Nowym Mieście gdzie 55 w budowie 80m a z pozwoleniem 160m budynek i dalej protesty.
A dlaczego uchwalenie planu hamuje rozwój? Bo np. właściciel ma w planie że na jego własności ma powstać coś wysokiego to nic nie wybuduje bo go nie stać, gdy ma być park szkoła itd. to nie odda ziemi. I tak ten piękny plan (MPZP) zaraz po uchwaleniu tłamsi prywatną inicjatywę i na lata zapada stagnacja. Jednak w Polsce wydawanie WZtek dla kogoś kto ma działkę ma plan ma odwagę i pieniądze to jedyny gwarant że coś powstanie.
I mały przykład jak dobre chęci urzędników się kończą
http://radiopoznan.fm/informacje/pozost ... wania.html
http://kielce.wyborcza.pl/kielce/1,4726 ... pozwy.html