http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,85 ... ntarz.html
Rzeszów ma stadion, który bardzo dobrze sprawdza się jako miejsce dla dużych koncertów - udowadnia to co roku Europejski Stadion Kultury. Dlaczego więc nie wykorzystujemy stadionu częściej i w Rzeszowie nie odbywają się koncerty gwiazd? Bo potrzebne są odwaga i szersze horyzonty.
Do Oświęcimia przyjeżdżają światowe gwiazdy. W ostatnich kilku latach gościli tu: Sting, Scorpions, Eric Clapton, a w tym roku – Carlos Santana. Za każdym razem jest to powód, dla którego nazwa 40-tysięcznego miasta odmieniana jest przez wszystkie przypadki. O ESK w 190-tysięcznym Rzeszowie mało było słychać w Polsce, gwiazdy koncertu ogłaszane są zbyt późno, ale przede wszystkim zabrakło gwiazdy, która byłaby magnesem dla fanów na ponadregionalną skalę. Fink nie sprawdził się w tej roli. Poza koncertem ESK, który zresztą organizuje nie miasto, ale Narodowe Centrum Kultury, muzycznie stadion w ogóle nie jest wykorzystywany.
Stadion to nie fabryka, ma służyć mieszkańcom
– To się nie opłaca, miasto musi dopłacać organizatorom ciężkie pieniądze – taką odpowiedź usłyszałam od jednego z urzędników przy okazji rozmowy o tym, dlaczego na Stadionie Miejskim nie odbywają się duże koncerty. Tylko że stadion to przecież nie fabryka, nie musi zawsze generować zysków, ma służyć miastu i jego mieszkańcom. A miasto może dzięki koncertom na stadionie sporo zyskać – wizerunek i reklamę wartą miliony, bo nic tak przecież nie przyciąga uwagi mediów jak gwiazdy. „To mit. Czy ktoś to w ogóle policzył?” – powie sceptyk. A ja odpowiem: Owszem, śląska agencja Grupa PCR i monitorujący media Press Service w 2016 r. podały konkretne zyski, jakie przynoszą miastom letnie festiwale z udziałem gwiazd.