DariuszB pisze:Chodzi o to, że Rzeszów nie ma realizowanego planu zielonych płuc w osi miasta, gdzie przepływa Wisłok, a jest tylko zabudowywany w tym miejscu.
Ale głupoty opowiadasz. Budowę ścieżek rowerowych, placu do minigolfa, setek ławek, klubu kajakowego, siłowni na wolnym powietrzu, barów i chatek na grillowanie, a także sceny miejskiej, plaży na Żwirowni, czy skateparku nazywasz "zabudowywaniem" Wisłoka? Jak szukasz lasów i pól, to powinieneś się na wieś przenieść, bowiem miasto potrzebuje infrastruktury rekreacyjnej.
DariuszB pisze:To, że ty i Gospodarz nienawidzą wody i czynnego wypoczynku to chadzajcie sobie po betonowych, tandetnych alejkach parku papieskiego i maczaj nogi we wspaniałych fontannach Ferenca.
A propos- pooglądaj jak inne miasta, bardziej cywilizowane od Rzeszowa zagospodarują każdy skrawek terenu na wodą...,aby mieszkańcy mogli czynnie wypoczywać. Parki są dobre dla dziadków...
tak więc...do ksiąg, edukować się...
Tak, zwłaszcza Mediolan i Walencja zainwestowały w wypoczynek nad wodą.
Zamiast pouczać innych, sam byś się doedukował. Najpopularniejszymi miejscami wypoczynku i rekreacji w głównych miastach Europy są właśnie parki położone z dala od rzek (Lasek Buloński w Paryżu, Hyde Park w Londynie, Retiro w Madrycie, Villa Borguese w Rzymie, Phoenix Park w Dublinie).
A z hasłami o nienawiści do wody to chyba Cię wodze wyobraźni poniosły...
DariuszB pisze:A Ty znowu o drzewach...przecież Ty lubisz betonować miasta, skąd taka zmiana;-)
a propos - Anglii, czy stylu ogrodów/parków angielskich, to akurat według kanonów, ten styl zrywał z ułożonym stylem francuskim (alejkami, przyciętymi krzaczkami, symetrią, utwardzaniem alejek, etc, etc - tym co akurat serwuję nam Gospodarz w mikro skali jak na razie, czyli tzw park bernardyński, czy tzw. park papieski, i co zaserwował nam na Cieplińskiego w postaci wieśniackich nasadzeń z kamyczkami różnego koloru).
Wieśniackie to jest podejście, wedle którego wszystko, co nowe i aktualnie modne, jest cacy, zaś cała reszta jest passé.
Styl francuski nigdy nie miał sobie równych, więc jeśli się na nim wzorujemy, to znaczy, że wysoko mierzymy.
DariuszB pisze:Już mam dosyć haseł postmodernizmu typu: z gustami się nie dyskutuje..., owszem dyskutuje. Mało tego trzeba je większości populacji narzucać, bo jest niewyedukowana estetycznie. Kropka.
A ja już mam dość słuchania absurdów o "edukacji estetycznej", która sprowadza się do imitowania tandetnych amerykańskich trendów opartych w gruncie rzeczy na oszczędności kosztów, a ubranych tylko w szumny minimalizm, pozbawiony kolorów, duszy, czy jakiejkolwiek finezji.
DariuszB pisze:Jak Ferenc lubi żółte i pomarańczowe z Kukulską, to niech sobie w domu tak ściany malują i robią w ogrodzie nasadzenia wokół kolorowych alejek z kostki brukowej. Ale nie w przestrzeni publicznej.
Tu muszą decydować gusta profesjonalistów, artystów i estetów.
Wielki artysta się odezwał. Sztuka ma przede wszystkim służyć ludziom, a akurat większości z nich (w tym mnie) jaskrawe kolory się podobają i w takich właśnie widzą przestrzeń publiczną. Sam sobie maluj ściany na szaro-buro, skoro dalej tkwisz w socrealistycznym marazmie, na szczęście świat poszedł do przodu i ludzie są dziś weselsi, co też odzwierciedla otoczenie. Spójrz sobie na miasta południa Europy, Ameryki Południowej, czy też Karaibów, gdzie żyją najbardziej uśmiechnięci ludzie na świecie, aż roi się tam od żywych barw i to właśnie one przyciągają turystów. Żaden pseudo profesjonalny esteta nie będzie decydował, co jest sztuką, a co nie, bo jeszcze się okaże, że za sztukę uzna bunkry typu sądu na Kustronia.